W tym artykule dowiesz się o:
Antonio Puerta: 22 lata/Sevilla FC
Określano go mianem największej nadziei hiszpańskiej piłki. Zdaniem dziennikarzy z Półwyspu Iberyjskiego młody lewoskrzydłowy miał wszystko, aby w przyszłości zostać gwiazdą. Jego plany i marzenia legły w gruzach 25 sierpnia 2007 roku podczas meczu Sevilla FC - Getafe CF. [ad=rectangle] Była dokładnie 31. minuta, kiedy Puerta, bez kontaktu z rywalem, osunął się na murawę. Tylko błyskawiczna reakcja kolegów z zespołu - Ivicy Dragutinovicia i Andresa Palopa - sprawiła, że nie zakrztusił się wtedy własnym językiem. Nieoczekiwanie po kilku minutach piłkarz o własnych siłach zszedł do szatni. Wydawało się, że wszystko będzie już w porządku. Niestety to był dopiero początek dramatu.
Puerta w szatni zemdlał raz jeszcze, po czym w ciężkim stanie przetransportowano go do szpitala. O życie walczył trzy dni. Zmarł 28 sierpnia 2007 roku o godzinie 14:30 wskutek niewydolności wielonarządowej, w tym dziedzicznej arytmogennej kardiomiopatii prawej komory.
Miklos Feher: 24 lata/Benfica Lizbona
Skromny, życzliwy i pracowity, przez znajomych nazywany "Miki". Taki obraz Węgra wyłania się z przekazów medialnych. Feher nie był podstawowym zawodnikiem Benfiki. Feralnego 25 stycznia 2004 roku na boisku zameldował się w 60. minucie. Zdaniem świadków tamtego wydarzenia, nic wcześniej nie wskazywało na to, że występ przeciwko Vitorii Guimaraes będzie jego ostatnim w karierze.
W doliczonym czasie gry Feher asystował przy trafieniu Fernando Aguiara, które dało Benfice zwycięstwo. Napastnik razem z kolegami celebrował gola. Zdaniem sędziego robił to jednak zbyt długo, wiec ten ukarał go żółtą kartką. Feher uśmiechnął się do arbitra, by kilka chwil później upaść.
Mimo przytomnej reakcji sztabu medycznego, życia 24-latka nie udało się uratować. Zmarł przez arytmię serca. Portugalski klub dla uczczenia jego pamięci zastrzegł koszulkę z numerem 29. Jego nazwiskiem nazwano też jedną z trybun Estadio da Luz w Lizbonie.
Marc-Vivien Foe: 28 lat/Manchester City
To jeden z najbardziej znanych przypadków śmierci piłkarza podczas meczu. Marc-Vivien Foe świetnie radził sobie w klubach francuskich i angielskich, a ponadto był podporą reprezentacji Kamerunu. I to właśnie w barwach drużyny narodowej niespodziewanie odszedł z tego świata.
26 czerwca 2003 roku podczas półfinałowego meczu Pucharu Konfederacji rozgrywanego w Lyonie - na tym samym stadionie Foe grał jako zawodnik Olympique - pomiędzy Kamerunem a Kolumbią miliony kibiców wstrzymały oddech. Będący w niezłej firmie Foe zasłabł w 72. minucie. Niemal natychmiast rozpoczęto trwającą 45 minut reanimację, która jednak nie przyniosła efektu. Piłkarz zmarł niedługo po przewiezieniu do szpitala. Sekcja zwłok wykazała, że powodem nagłego zgonu była wcześniej niewykryta wada serca.
Piermario Morosini: 25 lat/AS Livorno Calcio
Dramatyczne wydarzenie miały też miejsce we Włoszech. 14 kwietnia 2012 roku podczas spotkania Serie B, pomiędzy Pascarą a Livorno, wypożyczony z Udinese Calcio defensywny pomocnik Piermario Morosini upadł na boisko i dostał silnych drgawek. Mimo szybkiej reakcji lekarzy młodzieżowego reprezentanta Włoch nie udało się uratować - zmarł w karetce.
- Niestety, powiedziano mi, że zawodnik zmarł. Miał trzy ataki serca, jeden po drugim. Brakuje mi słów, naprawdę - powiedział ówczesny prezes Pascary, Daniele Sebastiani.
Phil O'Donnell: 35 lat/Motherwell
Był to niezwykle doświadczony piłkarz, grający przez całą swoją karierę na Wyspach. Łącznie wystąpił w 311 spotkaniach. Najwięcej razy zagrał dla szkockiego Motherwell, którego był wychowankiem i kapitanem. Koszulkę właśnie tej drużyny miał na sobie, kiedy doszło do wielkiej tragedii.
29 grudnia 2007 roku Phil O'Donnell razem z kolegami rywalizował o ligowe punkty z ekipą Dundee United. Wszystko układało się doskonale. Jego drużyna prowadziła, a on sam w 78. minucie miał zostać zastąpiony przez Marca Fitzpatricka. Wtedy też O'Donnell źle się poczuł i po zrobieniu kilku kroków przewrócił się na ziemię. Jego serce nie wytrzymało.
- Choć osiągnął w futbolu tak wiele, zawsze najważniejsza była dla niego rodzina. Chciał być zapamiętany jako bardzo rodzinny człowiek. Wszyscy byliśmy z niego dumni - mówiła, cytowana przez jedną z gazet, żona piłkarza.
David Longhurst: 25 lat/York City
David Longhurst, angielski napastnik, który podobnie jak wszyscy wcześniej opisani zawodnicy, nie uskarżał się na żadne problemy zdrowotne. Aż do września 1990 roku. Longhurst dopiero zaczynał swoją przygodę z klubem York City. Miał na swoim koncie tylko sześć występów w barwach tego zespołu. Niestety więcej nie było mu dane rozegrać.
Zaledwie dwie minuty przed przerwą w spotkaniu z Lincoln City, Longhurst stracił przytomność, a następnie zmarł. Powód? Rzadka choroba serca. Według różnych źródeł był pierwszym od 50 lat piłkarzem z Wielkiej Brytanii, który umarł nagle podczas meczu.
Hugo Cunha: 28 lat/Uniao Leiria
Przypadek Hugo Cunha pokazuje, że nie tylko duży wysiłek, podyktowany między innymi ważnym spotkaniem i towarzyszącej temu adrenalinie, może sprawić, że organizm zawodowego sportowca przestaje prawidłowo funkcjonować.
W czerwcu 2005 roku Cunha postanowił miło i aktywnie spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi. Z pozoru niewinna gierka okazała się dla portugalskiego pomocnik, występującego na co dzień w Uniao Leiria, zabójcza. 28-latek zemdlał i nie odzyskał już przytomności.
Danny Ortiz: 27 lat/Municipal Gwatemala
Kolejnym z mało znanych zawodników, którzy za swoją pasję zapłacił najwyższą cenę, był Danny Ortiz. Bramkarz reprezentacji Gwatemali ostatni mecz rozegrał 29 lutego 2004 roku, jako zawodnik mistrza tamtejszej ekstraklasy Municipal Gwatemala. Choć całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, to nic początkowo nie wskazywało na to, że zakończy się ono tak fatalnie.
Ortiz po tym jak zderzył się z napastnikiem drużyny przeciwnej stracił przytomność. Udzielający mu pomocy lekarz stwierdził, że nic nie zagraża jego życiu. Kilka godzin później okazało się, że był w błędzie. Ortiz zmarł wskutek niewydolności serca i krwotoku wewnętrznego.
Samuel Okwaraji: 25 lat/Reprezentacja Nigerii
Nigeryjski pomocnik, strzelec jednego z najszybszych goli w historii Pucharu Narodów Afryki. Co ciekawe Okwaraji poświęcił się nie tylko piłce, ale też nauce. Ukończył prawo międzynarodowe na Uniwersytecie w Rzymie. Jako zawodnik miał na swoim koncie występy między innymi dla AS Romy, Dinama Zagrzeb czy VfB Stuttgart. 12 sierpnia 1989 roku uczestniczył w meczu Nigeria - Angola, w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata we Włoszech. Zmarł w 77. minucie. Jako przyczynę śmierci podano zastoinową niewydolność serca.
- Był wspaniałym piłkarzem i bardzo inteligentnym człowiekiem. Myślę, że był pierwszym na świecie zawodnikiem, którzy zaczął nosić dredy, co było bardzo dziwne w nigeryjskiej piłce nożnej w tym czasie - wspominał w wywiadzie dla Goal.com były piłkarz Etim Esin. Przed Stadionem Narodowym w Lagos stoi popiersie Okwaraji.