W tym artykule dowiesz się o:
10. Grzegorz Piesio.
Duże zamieszanie zrobiło się wokół pomocnika Dolcanu Ząbki i nie wpłynęło pozytywnie na formę sportową. Wiosną nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, ale brakowało błyskotliwych zagrań. Być może sen z powiek spędzała mu sytuacja niedoszłego klubu. Zimą podpisał kontrakt z PGE GKS-em Bełchatów, nie zagrał dla Brunatnych nawet raz i już umowa stała się nieważna. Piesio miał grać dla GKS-u w T-Mobile Ekstraklasie, tymczasem ten z hukiem spadł. Być może marzenia o grze w elicie trzeba będzie znów odłożyć. Na pewno Grzegorz Piesio został jednym z największych pechowców.
9. Pawłowski, Kuklis, Kikut, Buzała.
Pozyskanie całego kwartetu doświadczonych zawodników odbiło się szerokim echem. Każdy na swój sposób zawiódł i nie został gwiazdą zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Ich dorobkiem meczów w elicie można było obdarować połowę kadry, tymczasem w Bytowie grali od święta. Wojciech Pawłowski miał wreszcie odbudować się i zacząć bronić, a przegrał rywalizację z Tomaszem Laskowskim. Inny wypożyczony Paweł Buzała był tylko tłem dla rozgrywającego sezon życia Janusza Surdykowskiego. Piotr Kuklis i Marcin Kikut mieli na dodatek problemy ze zdrowiem i tylko obserwowali jak mniej ograni koledzy zapewniają beniaminkowi utrzymanie.
8. Łukasz Grzeszczyk.
Pół I ligi i nie tylko "zabijało się" o pomocnika Sandecji Nowy Sącz. Miał być dyrygentem, który harmonijnie poprowadzi GKS Tychy do utrzymania. Misja nie udała się, a sam Łukasz Grzeszczyk nie okrasił regularnych występów nawet jednym golem lub asystą. To dorobek katastrofalny, a szanse na jego choć minimalne poprawienie były, jak chociażby w wyjazdowym meczu z KGHM Zagłębiem Lubin. Wpisywał się do protokołów tylko dzięki żółtym kartkom.
7. Nafciarze.
Czy trzecie miejsce na finiszu sezonu można nazwać porażką? Tak, jeżeli marzenia o awansie i szanse na niego były tak duże. Wisła Płock prowadziła na początku rundy wiosennej, a w trakcie sezonu utrzymywała się długo na miejscu premiowanym promocją. Zabrakło siły ognia w końcówce sezonu, gdy bezbłędna okazała się Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Już widać, że trener Marcin Kaczmarek przebudowuje drużynę z myślą o ataku na T-Mobile Ekstraklasę w następnym roku. Indywidualnie rozgrywki będą nie najlepiej wspominać choćby Paweł Magdoń i gwiazda Twittera Marcin Krzywicki.
6. Artur Skowronek.
Wydawało się, że 33-letni trener jest u progu wielkiej kariery, gdy wyjeżdżał z Radzionkowa do Pogoni Szczecin. U Portowców dobrze zaczął, ale w końcu stracił kontrolę nad sytuacją, a sternicy klubu argumentowali zwolnienie Artura Skowronka tym, że nie ma recepty na poradzenie sobie z kryzysem. Także w następnych klubach miał co najwyżej sukcesiki, a nie szumne osiągnięcia. Widzewa nie utrzymał, a w zakończonym niedawno sezonie miał epizod w GKS-ie Katowice. Trwał krótko, katowiczanie nawet nie mieli kontaktu z czołówką, a mówiło się, że Skowronek nie cieszył się sympatią szatni.
5. Przemysław Cecherz.
Sporo w zestawieniu największych przegranych osób związanych z GKS-em Tychy. Spadek Trójkolorowych w przeddzień otwarcia nowoczesnego stadionu to bowiem historia sensacyjna i bolesna. Przemysław Cecherz miał rozwinąć skrzydła po wyfrunięciu z Kolejarza Stróże. Sam uśmiechał się szeroko na perspektywę powrotu na Śląsk. W GKS-ie nie przetrwał nawet rundy. Jak zwykle było żywiołowo na konferencjach, ale tym razem mało efektywnie na boisku. Cecherz zostawił drużynę w strefie spadkowej z dwiema wygranymi i sześcioma remisami na koncie.
4. Dervydas Sernas.
Gdzie ten Darvydas Sernas, który szalał po polskich boiskach w barwach Widzewa Łódź i Zagłębia Lubin? Na pewno nie w Suwałkach. Napastnik z nazwy został zakontraktowany przed sezonem i pożegnany po rundzie jesiennej. Trafił dwa gole, z których jeden z rzutu karnego. Nie był przygotowany do rywalizacji od pierwszej do ostatniej minuty, a z czasem zamiast dochodzić do optymalnej formy, grał coraz krótsze ogony. Wigry Suwałki okazały się dla Litwina przystankiem w drodze z Australii do Szkocji. Nic ciekawego na tym przystanku nie zwojował.
3. Kibice Floty Świnoujście.
Wskutek destrukcyjnych działań włodarzy Świnoujścia i coraz to gorszych zarządów Floty cierpią kibice. Poważnego futbolu w Wyspie Uznam nie ma i prędko nie będzie. Drużyna prezentowała klasę sportową, ale musiała wycofać się z rozgrywek. Pieniędzy nie było dosłownie na nic. Kluby upadają i niestety nie jest to nic nowego, natomiast przed Flotą nadal nie maluje się żadna optymistyczna perspektywa. Był to klub, który obok GieKSy Katowice występował najdłużej w I lidze i zawsze podnosił, a nie obniżał jej jakość.
2. Wojciech Stawowy.
Ja do ciebie, a ty do mnie - tak w skrócie wyglądała taktyka drużyn Wojciecha Stawowego w zakończonym sezonie. Miedź Legnica ponownie miała duże ambicje, ale pałętała się po dolnej połowie tabeli. Nie można zwalać na Stawowego całej winy za spadek Widzewa Łódź, ale też nie pomógł znacząco temu zespołowi, choć miał silne nazwiska w kadrze. Piękno w grze obu drużyn mogło urzekać do pewnego momentu. Momentu, w którym trzeba było przekuć przewagę w posiadaniu piłki w gola.
1. Tomasz Hajto.
Co za klapa. Tomasz Hajto miał budować siłę GKS-u Tychy, a tymczasem wraz z zawodnikami spuścił klub do II ligi. Nie pomogło wycofanie się Floty Świnoujście. Drużyna Hajty i tak nie załapała się nawet do baraży, a wygrała wiosną tyle samo spotkań co Widzew Łódź, który oddał dwa walkowery, i Wyspiarze, którzy wycofali się w połowie. W realizacji celu przeszkodziła plaga kontuzji, ale mówi się także o złym zarządzaniu zespołem. Nie wypaliła rewolucja kadrowa, zmiana taktyki. GKS wita nowy stadion jako II-ligowiec.