La Liga: szaleństwo w Vigo, szalejący Alves i... oszalały Ter Stegen
Siódma kolejka La Liga Santander obfitowała w szalone rzeczy. Niecodziennie jesteśmy przecież świadkami takich asyst piętą jakie zaprezentował Ganso, czy niesamowitych parad Diego Alvesa. Oto podsumowanie tego, co w weekend działo się w Hiszpanii.
Co u największych?
Z wielkiej trójki zwycięstwo odniosło tylko Atletico Madryt. Niedzielne popołudnie nie było jednak spokojnym czasem dla ich kibiców. Rojiblancos zmarnowali na Mestalla aż dwa rzuty karne i przez długi czas na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
Ostatecznie jednak gracze Simeone wygrali 2:0 (po golach Griezmanna i Gameiro) i awansowali na pozycję lidera tabeli. A stało się to dlatego, że w tej kolejce zawiedli giganci z Camp Nou i z Santiago Bernabeu.
Real mierzył się w niedzielę z dobrze spisującym się w tym sezonie Eibar, jednak i tak był murowanym faworytem do zwycięstwa. No i co? I już po sześciu minutach musiał odrabiać straty (gol Frana Rico). To udało się stosunkowo szybko, bo w 17. minucie wyrównał Bale, ale na więcej Królewskich nie było stać.
Oczywiście, gospodarze atakowali, atakowali, atakowali... Strzelili nawet gola, tylko że ze spalonego. Raz trafili też w słupek. I to wszystko. Trochę mało, jak na kandydata do mistrzostwa.
To czwarty remis z rzędu Realu licząc wszystkie rozgrywki - takiej serii Los Blancos nie mieli od 10 lat.
Z kolei Barcelona w niedzielny wieczór wzięła swoich kibiców na diabelski młyn, a niektórym kibicom w głowie może i kręci się do teraz.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)