W tym artykule dowiesz się o:
To był po prostu wielki skandal. Ogromny. Nagle usłyszeliśmy wybuch, za chwilę Robert Lewandowski padł na murawę. W kierunku naszego kapitana, z trybuny zajmowanej przez rumuńskich kibiców poleciała petarda. Przedmiot wybuchł na trawie, nasz najlepszy piłkarz nie widział co się dzieje.
Mecz momentalnie został wstrzymany. Robert leżał i leżał. Nie podnosił się, od razu pojawił się przy nim sztab medyczny. Kiedy w końcu polski piłkarz dał jakiś znak życia, od razu złapał się za uszy. Był oszołomiony i ewidentnie dał znać, że również ogłuszony.
Ta sytuacja trwała dobrych kilka minut. W pewnym momencie nawet stadion w Bukareszcie jakby na chwilę ucichł.
ZOBACZ WIDEO Jan Tomaszewski: To najlepszy mecz drużyny Nawałki (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":"","signature":""}
W końcu Lewandowski zaczął się podnosić! Z okładem na szyi, w towarzystwie lekarzy wolnym krokiem zaczął opuszczać boisko. Nie wiadomo było dokładnie co dalej. Rozgrzewkę zaczął Łukasz Teodorczyk, wydawało się przez chwilę, że nasz kapitan nie da rady dalej grać.
I szczerze mówiąc, byłoby to jak najbardziej zrozumiałe.
Szybko się też okazało, że "Lewemu" jednak nic nie jest. To znaczy był trochę oszołomiony, ale nic poważnego mu się nie stało. Takie informacje reporterowi Polsatu Marcinowi Feddkowi przekazał sztab medyczny.
Gdy Polak był przy linii przez dwie minuty rozmawiał z nim jeszcze sędzia tego meczu. W końcu Lewandowski wrócił na boisko! Maszyna!
Robert Lewandowski miał ogromnego pecha. Prawda jest taka, że tragedia mogła stać się już dużo wcześniej. W pierwszej połowie rumuńscy chuligani obrzucili racami pole karne naszej drużyny. Niebezpieczne przedmioty spadały obok Łukasza Fabiańskiego, na szczęście żaden z nich polskiego bramkarza nie trafił.
Sędzia, gdyby chciał mógł ten mecz po prostu zakończyć. I nikt nie miałby do niego żadnych pretensji.
Przez cały mecz w Bukareszcie było bardzo gorąco. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem chuligani na trybunach starli się z policją. Słychać było strzały z broni gładkolufowej. Potem w trakcie spotkania wybuchały petardy, latały race. Było po prostu niebezpieczne.
Rumunia może być pewna potężnych kar! I jak to dobrze, że na boisku dobił ją właśnie on!
Robert Lewandowski jest po prostu wielki. Wrócił oszołomiony na boisko, ale potem najpierw podwyższył prowadzenie mocnym strzałem. Potem został jeszcze sfaulowany w polu karnym i sam wymierzył gospodarzom sprawiedliwość. W obu golach udział miał wprowadzony w drugiej połowie Łukasz Teodorczyk.
Cały nasz zespół rozegrał perfekcyjne spotkanie. Rumuni nie byli w stanie nam poważnie zagrozić. Doskonale wypadł Łukasz Piszczek, Michał Pazdan, przebojowy był Kamil Grosicki. Spokój dawał Łukasz Fabiański.
Ten zespół przechodził ostatnio mocne turbulencje. I wielką zagadką było, jak je zniesie. Okazało się, że Adam Nawałka doskonale sobie poradził, opanował kryzys. I w Bukareszcie wróciła w końcu drużyna z Euro 2016.