W tym artykule dowiesz się o:
Bluesowa pieśniarka Elżbieta Mielczarek lata temu śpiewała "Siedzenie i czekanie to jest naturalny stan". Wprawdzie chodziło jej o poczekalnię na dworcu kolejowym, ale jest to także coś normalnego w przypadku trenera znajdującego się aktualnie bez pracy. Oto ranking naszych szkoleniowców, którzy w chwili oddania go do druku nie prowadzili żadnej drużyny. Brani pod uwagę byli jednak tylko tacy, który w czasie ostatnich dwóch lat pracowali w jakimś klubie.
Od października ubiegłego roku, gdy został zwolniony z Lecha Poznań, słuch o nim zaginął. Od tego czasu nie podjął się prowadzenia żadnej drużyny. Z tym, że jego nazwisko wymieniano w kontekście zatrudnienia nie tylko w klubach krajowych, ale i zagranicznych. Niedawno pojawiły się na przykład pogłoski, że miałby zostać trenerem Anorthosisu Famagusta Larnaka, ale ostatecznie cypryjską drużynę przejął ktoś inny. Nie ma go w mediach, a przecież jest to szkoleniowiec, który ma w dorobku trzy tytuły mistrza Polski i trzy triumfy w Pucharze Polski. Miał sukcesy nie tylko z Wisłą Kraków, Legią Warszawa oraz Lechem Poznań, ale i w Amice Wronki oraz Groclinie Grodzisk Wielkopolski, o których już powoli zapominamy. Ponadto był bliskim współpracownikiem Pawła Janasa, gdy reprezentacja Polski dziesięć lat temu uczestniczyła w swoim ostatnim mundialu. Nie jest jednak człowiekiem, który łapie każdą okazję. Nie podejmuje pochopnych decyzji, dokładnie rozpatruje oferty i podpisuje kontrakt dopiero wtedy, jeśli jest przekonany co do jego słuszności.
2. Jan Urban
Dla niego ostatnim zawodowym przystankiem również pozostaje stolica Wielkopolski. Tak jak trzy lata temu w Legii, tak niedawno w Lechu na ławce trenerskiej zastąpił go obcokrajowiec. Z warszawskim klubem zdobył niegdyś mistrzostwo oraz miał udział w kolejnym tytule, a także dwukrotnie wywalczył Puchar Polski. Natomiast Kolejorza kilka miesięcy temu doprowadził do triumfu w Superpucharze... po zwycięstwie nad Legią. Nie udało mu się natomiast osiągnąć sukcesów zarówno w Zagłębiu Lubin, gdzie były duże pieniądze, jak i w Osasunie Pampeluna, gdzie po spadku z Primera Division kasy brakowało. Natomiast miał niezły epizod w ekstraklasowej Polonii Bytom, więc może powinien jeszcze raz spróbować sił w mniejszym klubie, gdzie nie ma wielkiej presji. A może jego powołaniem jest praca z zespołami juniorskimi i młodzieżowymi, bo jak mało który z polskich szkoleniowców potrafi wyławiać piłkarskie talenty.
Za 2014 rok był przez redakcję "PN" uznany za najlepszego polskiego szkoleniowca. Prowadzony przez niego wtedy zespół Śląska był wiceliderem tabeli, zaś później sezon zakończył na czwartej pozycji. Znakomicie mu się wówczas wiodło w klubie, w którym przez wiele lat był piłkarzem z sukcesami, a także dwadzieścia lat wcześniej trenerem, tyle że bez sukcesów. Przed drugą kadencją w Śląsku przez dwie dekady na przemian szkolił młodzież w Austrii oraz prowadził dolnośląskie drużyny z niższych klas rozgrywkowych. Zupełnie nie udała mu się natomiast przygoda w roli szkoleniowca Wisły Kraków: trwała od końca grudnia ubiegłego roku przez zaledwie trzy miesiące. Zapewne potem miał oferty z innych drużyn, ale między innymi z powodów rodzinnych nie chciał wyjeżdżać na dłużej z Wrocławia. Przy okazji meczów reprezentacji Polski w tym mieście pojawia się w studiu TVP, ale chyba nie powiedział też ostatniego słowa jako szkoleniowiec i pewnie wcześniej lub później pojawi się znów na ławce.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"
Właśnie pożegnał się z Wisłą. W Krakowie spędził osiem miesięcy, przeżywał tam prawdziwą zawodową sinusoidę. Najpierw szybko zespół odbudował i był bliski awansu do czołowej ósemki poprzednich rozgrywek, potem był fatalny początek trwającego sezonu, gdy zespół był w kryzysie spowodowanym w dużej mierze zawirowaniami właścicielskimi, ale potem znowu go odbudował. Jego kariera trenerska zatrzymała się osiem lat temu, gdy został zdyskwalifikowany w konsekwencji afery korupcyjnej. Z tego powodu na pięć lat został wykluczony z zawodu. Duże były więc obawy, gdy w 2013 wracał na ławkę trenerską w Pogoni. Przez półtora roku w Szczecinie radził sobie jednak przyzwoicie. Kiedyś zdobywał tytuły mistrzowskie z Polonią i Legią, cieszył się dobrą opinią, więc mimo grzechów z przeszłości prezes PZPN Zbigniew Boniek podobno brał poważnie jego kandydaturę przed wyborem selekcjonera w roku 2013.
W marcu 2016 roku pożegnał się z Górnikiem Zabrze. Chociaż w przypadku roszad trenerskich w drużynach ekstraklasy czy nawet pierwszej ligi jego nazwisko się pojawiało, to jednak pozostaje bez zajęcia. To jedna z dłuższych przerw w zawodowej karierze ambitnego szkoleniowca. W jego przypadku kryzys nastąpił po pobycie w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Najpierw było tam znakomicie, ale gdy zespół w sezonie 2014-15 nie zdołał zakwalifikować się do czołowej ósemki ekstraklasy, został zwolniony. Potem wylądował w Zabrzu, gdy Górnik znajdował się w kryzysie i wytrwał tam zaledwie kilka miesięcy. Nie ukrywa, że jego marzeniem byłaby praca w Legii, gdzie kiedyś zaczynał trenerską przygodę od szkolenia trampkarzy.
Gdy w marcu 2014 niemal po ćwierćwieczu wrócił z emigracji do Zabrza wydawało się, że będzie trenerem Górnika na lata. Ale od razu zaczęły się kłopoty, bo chociaż w Stanach Zjednoczonych mógł przez cztery lata prowadzić w Major League Soccer zespół Columbus Crew, to w Polsce okazało się, że nie ma licencji na bycie pierwszym trenerem. Najpierw musiał uzupełnić wykształcenie i został szkoleniowcem z tylnego siedzenia, potem dyrektorem sportowym. Zabrzanie rozgrywki 2013-14 zakończyli na szóstym miejscu, kolejne na siódmym, a od lata 2015 już oficjalnie mógł być pierwszym trenerem, tyle że jeszcze w wakacje został zdymisjonowany. Początek rozgrywek może nie był udany, ale nic nie wskazywało na to, że 14-krotni mistrzowie już bez niego spadną z ekstraklasy. Potem były kapitan reprezentacji Polski wrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka na stałe, ale podobno w przypadku otrzymania interesującej oferty nie wyklucza powrotu do ojczyzny.
Po nieudanym Euro 2012 nie może się odnaleźć. Inna sprawa, że ma już swoje lata, w czerwcu skończył 68. Niedawno podano, że mógłby rozpocząć próbę odbudowy Widzewa, czyli klubu, któremu najwięcej zawdzięcza i uczestniczył z nim w Champions League. Teraz jednak grającym aż na czwartym poziomie rozgrywkowym, ale już wkrótce z nowoczesnym stadionem, na którym można by rozgrywać mecze najbardziej prestiżowych rozgrywek. W wywiadzie, jakiego ostatnio Franc udzielił "Dziennikowi Łódzkiemu" przyznał, że cały czas czeka na oferty z zagranicy, ale nie ma takich, które by go satysfakcjonowały. Sprawa ma się podobno wyjaśnić do połowy grudnia. A może wróci do Wisły, w której pracował do marca zeszłego roku, tym bardziej że teraz z drużyną pracuje jego były asystent Kazimierz Kmiecik.
Nieszczęście zaczęło się w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego poprzednich rozgrywek. Prowadzone przez niego Podbeskidzie na początku było w górnej ósemce tabeli. Potem okazało się, że jednak będzie w dolnej części i załamane spisało się w niej katastrofalnie, spadając z ekstraklasy. To był koniec tego szkoleniowca pod Klimczokiem i zamiast najlepszego sezonu w karierze nastąpiło tąpnięcie. W trakcie finałów Euro 2016 przypomniano sobie o nim przy okazji Bartosza Kapustki, który u niego zaczął więcej grać w Cracovii, z której później trafił do reprezentacji Polski.
9. Paweł Janas
Jedyny polski trener, który zarówno zespół klubowy doprowadził do fazy grupowej Ligi Mistrzów jak i z reprezentacją awansował na mistrzostwa świata. Od marca zeszłego roku nie prowadził jednak żadnej drużyny. Ostatnio specjalizował się w awansach w niższych ligach - z Widzewem dwa razy z rzędu do ekstraklasy, zaś z Drutex-Bytovią do pierwszej ligi. Mimo 63 lat na karku wciąż utrzymuje się w świetnej formie i pewnie w zajęciach na boisku zagiął by jeszcze nie jednego młodszego kolegę po fachu.
10. Tomasz Hajto
Zajmuje się komentowaniem w telewizji meczów Bundesligi i reprezentacji Polski, ale widać i słychać, że tęskni przede wszystkim za ławką trenerską. Przygodę w tym fachu zaczynał od awansu z LUKS Gomunice do okręgówki, a potem już była ekstraklasa w Jagiellonii Białystok, gdzie wytrwał przez półtora roku, ale bez większych osiągnięć. Z kolei w rundzie wiosennej 2015 nie uratował przez spadkiem z I ligi GKS Tychy.
Zbigniew Mroziński