W tym artykule dowiesz się o:
Grzegorz Krychowiak (Paris Saint-Germain, Francja)
Powrót do ukochanej Francji i wymarzonego Paryża okazał się dla Krychowiaka brutalnym zderzeniem ze ścianą. Na debiut w barwach PSG czekał aż do 9 września, a premierowy występ od pierwszego gwizdka zaliczył dopiero cztery dni później.
Pod koniec rundy jesiennej przebił się do "11", ale rozczarowywał. W pierwszej części sezonu wystąpił w 16 z 27 spotkań, a od pierwszego gwizdka zagrał tylko dziesięciokrotnie. Spędził na boisku tylko 37 proc. możliwego do rozegrania czasu - łącznie raptem 907 minut, czyli najmniej ze wszystkich środkowych pomocników PSG.
Dziennik "L'Equipe" nazwał go jednym z największych rozczarowań rundy jesiennej. Do tego w jednym z tekstów gazeta ta poinformowała, powołując się na głos z szatni PSG, że według niektórych zawodników Krychowiak "jest słaby, jeżeli chodzi o technikę i operowanie piłką".
Mimo wyjątkowo nieudanego półrocza Krychowiak nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony mocnych klubów. Jego nazwisko padało w kontekście przenosin do Manchesteru City, Interu Mediolan czy Juventusu Turyn, ale reprezentant Polski zdecydował się na pozostanie w PSG i walkę o miejsce w składzie. Na razie w 2017 roku nie pojawił się na boisku nawet na sekundę. Mało tego, nie znalazł się w kadrze na żaden z pięciu dotychczas rozegranych meczów i nie ma go też w "18" na najbliższe spotkanie z Rennes.
Bartosz Kapustka (Leicester City, Anglia)
Mistrzowi Anglii się nie odmawia, więc reprezentant Polski nie powinien być ganiony za to, że latem zdecydował się na przyjęcie oferty Leicester City, ale gdy jesienią nie zadebiutował w barwach mistrza Anglii i zaczął tracić cenny czas, zapragnął zmienić otoczenie. Ewakuacja z King Power Stadium w jego przypadku była jednak mocno utrudniona, ponieważ w lipcu wystąpił w meczach Cracovii, a potem grał w drużynie U-23 Leicester City, a przepisy FIFA zakazują piłkarzowi gry w trzech klubach w trakcie jednej kampanii.
Brak debiutu w I drużynie Lisów dawał mu cień szansy na wypożyczenie do jednego z klubów Championship, na co angielska federacja wyraziła zgodę, ale furtka ta została bezpowrotnie zamknięta 7 stycznia, gdy wystąpił w meczu Pucharu Anglii z Evertonem (2:1). Jedynym klubem, do którego Kapustka wciąż może odejść z Leicester City, jest Cracovia, ale reprezentant Polski nie bierze pod uwagę powrotu na Kałuży 1.
Odkąd zadebiutował w I zespole, Leicester City rozegrało cztery spotkania, ale Kapustka na boisku nie pojawił się nawet na sekundę. Byle do lipca!
Łukasz Szukała (Osmanlispor, Turcja)
Gdy w sierpniu 2015 roku opuścił Arabię Saudyjską i wrócił do poważnej piłki, wiążąc się z tureckim Osmanlisporem, wydawało się, że to dobry ruch. Przenosiny do Ankary nie były jednak strzałem w "10". Kontuzja, której doznał w listopadzie 2015 roku, a która wyeliminowała go z gry na trzy miesiące, sprawiła, że przestał być graczem pierwszej "11" Osmanlisporu i stracił szansę na udział w Euro 2016.
Latem nosił się z zamiarem opuszczenia Ankary, ale ostatecznie został w Turcji i do tej pory zagrał tylko w trzech meczach Pucharu Turcji, a na pierwszy w bieżącym sezonie występ w spotkaniu o stawkę czekał aż do 1 grudnia. W lidze musi się zadowolić miejscem w kadrze meczowej, choć i tak nie zawsze dane jest mu usiąść na ławce rezerwowych.
W styczniu dużo mówiło się o jego powrocie do Steauy Bukareszt, ale Gigi Becali nie zamierzał zapewnić Polakowi takich zarobków, jakie ten ma w Ankarze, czyli ok. 840 tys. euro rocznie, więc Szukała został w Osmanlisporze i trudno wyobrażać sobie jego nagły powrót do wyjściowego składu zespołu Mustafy Akcaya.
Bartosz Salamon (Cagliari Calcio, Włochy)
Sytuacja 26-letniego obrońcy w ostatnich miesiącach mocno się skomplikowała. W minionym sezonie Salamon był podstawowym zawodnikiem Cagliari, z którym wywalczył awans do Serie A, ale latem do drużyny dołączył Bruno Alves i doświadczony Portugalczyk wygryzł ze składu właśnie Polaka.
Salamon jesienią zagrał tylko w ośmiu ligowych meczach, a po zimowej przerwie nie odzyskał miejsca w składzie. W czterech styczniowych spotkaniach przebywał na boisku łącznie przez 13 minut i to wchodził do gry jako zmiennik środkowych pomocników, by zaryglować II linię. Aż trudno w to uwierzyć, że jeszcze we wrześniu Adam Nawałka widział w nim pierwszego zastępcę Michała Pazdana.
Bartłomiej Drągowski (ACF Fiorentina, Włochy)
Latem Fiorentina zapłaciła za niego Jagiellonii Białystok 3,2 mln euro, ale 20-latek nie doczekał się debiutu w barwach Violi. Jeden z najbardziej utalentowanych golkiperów Europy nie potrafił wygrać rywalizacji z Ciprianem Tatarusanu oraz Lucą Lezzerinim i w bramkarskiej hierarchii Fiorentiny jesienią był tylko numerem trzy.
Na Stadio Artemio Franchi nie wiążą z nim najbliższej przyszłości, więc w styczniu miał zostać wypożyczony do klubu, w którym miałby szansę na grę, ale na jednym z pierwszych po zimowej przerwie treningów Drągowski doznał urazu kolana. Lezzerini został wypożyczony do US Avellino, a Fiorentina sprowadziła z Atalanty Bergamo Marco Sportiello.
Drągowskiego czeka odliczanie do lipca albo powrót do Polski, gdzie "okienko" jest otwarte do końca lutego, ale to mało prawdopodobny scenariusz.
Adam Matuszczyk (Eintracht Brunszwik, Niemcy)
W minionym sezonie 21-krotny reprezentant Polski był podstawowym zawodnikiem walczącego o awans do Bundesligi Eintrachtu Brunszwik, ale w tej kampanii nie pojawił się na boisku ani razu. Mało tego, tylko cztery razy załapał się do meczowej kadry Eintrachtu, a jego sytuacja nie zmieniła się po zimowej przerwie.
Co ważne, Matuszczykowi nie dokucza żaden uraz, a oba okresy przygotowawcze przepracował bez kontuzji. Dla 27-latka to całkiem nowa sytuacja - nigdy wcześniej w karierze nie był zdegradowany do takiej roli, ale mimo to pozostał w Brunszwiku.
Tomasz Hołota (Arminia Bielefeld, Niemcy)
Trafił do Arminii w lipcu na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wygasł jego kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Przygodę z niemieckim klubem zaczął dobrze, bo w pierwszych pięciu meczach sezonu - licząc wraz z Pucharem Niemiec - zagrał od pierwszej minuty, ale potem nie tylko stracił miejsce w "11", ale w ogóle nie pojawiał się na boisku. Łącznie jesienią zaliczył raptem siedem występów, ale w listopadzie i grudniu zagrał tylko raz. W styczniu z Arminii chciał go wyciągnąć Śląsk, w którym miałby duże szanse na regularną grę, ale odrzucił możliwość powrotu do Polski.
- Mieliśmy zapytanie z jego poprzedniego klubu. Z dyrektorem Śląska, Adamem Matyskiem, byliśmy już po słowie. Hołota miał być wypożyczony do końca sezonu, Tomasz nie przyjął oferty. Zamierza walczyć o miejsce w składzie Arminii - stwierdził dyrektor sportowy Arminii, Samir Arabi.
Hołota został w Bielefeld, ale w przerwie zimowej nie odzyskał miejsca w "11". Rundę wiosenną zaczął na ławce i w meczu z Karlsruher SC zagrał tylko 12 minut.
Filip Kurto (Excelsior Rotterdam, Holandia)
Latem doszedł do siebie po kontuzji stawu skokowego, której doznał w lutym, a która wyeliminowała go z gry do końca poprzedniego sezonu, ale nie odzyskał miejsca w bramce Excelsioru, które należy do Toma Muytersa. Dla Kurty to nowa sytuacja, bo w czterech ostatnich sezonach był podstawowym bramkarzem kolejno Rody JC Kerkrade, FC Dordrecht i właśnie Excelsioru. W trwającej kampanii ani razu nie wystąpił w meczu ligowym - zagrał jedynie w dwóch spotkaniach Pucharu Holandii.
W styczniu dostał od klubu zielone światło na zmianę barw, a zainteresowanie nim wykazywał lider Eerste Divisie, VVV Venlo, w którym dyrektorem sportowym jest Stan Valckx, który zna Kurtę z czasów pracy w Wiśle Kraków. Polski golkiper został jednak w Rotterdamie i nic nie wskazuje na to, by wygryzł ze składu Muytersa.