W tym artykule dowiesz się o:
Największy kat Realu to oczywiście Lewandowski. W pięciu występach przeciwko Królewskim strzelił pięć goli. Pierwszą bramkę zdobył już w swoim premierowym meczu z Realem - 24 października 2012 roku w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2012/2013 - Borussia Dortmund ograła rywala z Hiszpanii na Signal Iduna Park 2:1, a kapitan reprezentacji Polski zdobył bramkę na 1:0.
Cztery kolejne gole wbił Realowi... w jednym meczu. 24 kwietnia 2013 roku Borussia znów podjęła Królewskich na Signal Iduna Park, a Lewandowski ponownie nie przywitał Los Blancos ze słynną polską gościnnością. Tego dnia Polak przekroczył bariery, które do tej pory były nieosiągalne dla setek innych napastników: został pierwszym zawodnikiem w historii Ligi Mistrzów, który zdobył cztery bramki w jednym meczu na poziomie półfinałów i pierwszym zawodnikiem w historii futbolu, który w jakimkolwiek meczu europejskich pucharów wbił cztery gole madryckiemu Realowi.
Na myśl o tamtym wieczorze i Robercie Lewandowskim kibicom Królewskim drga powieka, ale nie tylko "Lewy" znalazł w przeszłości sposób na Real. Przed wtorkowym meczem Realu z Napoli Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego przypominamy Polaków, którym udało się strzelić gola w spotkaniu z Królewskimi z Madrytu. Milik i Zieliński pójdą ich śladem?
Pierwszym Polakiem, który znalazł sposób na bramkarza Realu, był w 1976 roku Ryszard Sekulski ze Stali Mielec. Los skrzyżował drogi tych klubów w I rundzie Pucharu Europy 1976/1977 (odpowiednik dzisiejszej Ligi Mistrzów). W poprzedniej edycji europejskich pucharów Stal dotarła aż do ćwierćfinału Pucharu UEFA, ale teraz jej międzynarodowa przygoda zakończyła się na pierwszej przeszkodzie.
W Stali występowali wówczas Henryk Kasperczak czy Grzegorz Lato, czyli srebrni medaliści MŚ 1974, ale nazwiska piłkarzy Realu też robiły wrażenie: Jose Antonio Camacho, Jose Sanchez Pirri, Paul Breitner czy Vicente del Bosque. Pierwszy mecz odbył się w Mielcu i już wtedy na Podkarpaciu Królewscy praktycznie zapewnili sobie awans do kolejnej fazy. Po 52 minutach prowadzili 2:0 po golach Carlosa Santillany i del Bosque. Stal stać było tylko na honorową bramkę, której autorem był Sekulski.
ZOBACZ WIDEO Asysta Glika i cztery gole na Stade Louis II. Zobacz skrót meczu AS Monaco - FC Nantes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Na kolejne trafienia Polaków w meczach z Realem Madryt trzeba było czekać aż 12 lat - do edycji 1988/1989 Pucharu Europy. Prowadzeni przez Leo Beenhakkera Królewscy wygrali pierwszy mecz II rundy rozgrywek z Górnikiem Zabrze 1:0, co przed rewanżem na własnym stadionie postawiło ich w komfortowej sytuacji.
Do 42. minuty wszystko szło po myśli Realu. Gospodarze prowadzili 1:0 za sprawą Hugo Sancheza, ale tuż przed przerwą kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego do wyrównania doprowadził Piotr Jegor, a w 54. minucie Santiago Bernaeu uciszył Krzysztof Baran, który dał prowadzenie drużynie Marcina Bochynka. W tej chwili w kolejnej rundzie rozgrywek był Górnik, ale w ostatnim kwadransie gwiazdy Realu odwróciły losy meczu na korzyść gospodarzy - Józefa Wandzika pokonał najpierw Emilio Butragueno, a po chwili Sanchez. W ćwierćfinale Pucharu Europy zameldowali się Królewscy.
Przeciwko Realowi zagrał wtedy Jan Urban, który parę lat później zaszedł za skórę fanom Królewskich.
Włodzimierz Smolarek kończył karierę jako zawodnik FC Utrecht i broniąc barw właśnie tego klubu, dołączył do grona Polaków, którzy strzelili gola Realowi Madryt. W sezonie 1991/1992 Utrecht trafił na Królewskich w Pucharze UEFA. Holendrzy udanie rozpoczęli rywalizację z Hiszpanami, bo na samym początku pierwszego meczu prowadzenie dał im Smolarek, ale potem Real włączył wyższy bieg i wygrał ostatecznie 3:1.
Do 24 kwietnia 2013 roku i popisowego występu Roberta Lewandowskiego polscy piłkarze kojarzyli się kibicom Realu Madryt z Janem Urbanem. 30 grudnia 1990 roku Osasuna Pampeluna rozbiła Królewskich na Santiago Bernabeu 4:0, a hat-trick skompletował właśnie Urban. Tym występem reprezentant Polski zapewnił sobie nieśmiertelność w Pampelunie.
Będący wówczas najlepszym strzelcem baskijskiego zespołu Urban zaprezentował w Madrycie szeroki wachlarz zagrań. Najpierw pokonał bramkarza gospodarzy "główką" po centrze z rzutu rożnego, potem zaskoczył go kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego, a trzecią bramkę zdobył technicznym uderzeniem z obrębu pola karnego. Jakby tego było mało, Polak zaliczył jeszcze asystę przy bramce Inigo Larrainzara.
"Kosa" występował przeciwko Realowi jako zawodnik Atletico, więc gol strzelony przez niego w derbach Madrytu smakował wyjątkowo. Niestety, trafienie Polaka nic nie dało Rojiblancos, bo w meczu, który Real wygrał 4:2, Kosecki zdobył bramkę na 1:3, dobijając zablokowany strzał Diego Simeone.
W pierwszej dekadzie XXI wieku Wisła Kraków nie miała sobie równych w ekstraklasie, ale miała pecha w losowaniach el. Ligi Mistrzów. To był czas sprzed "reformy Platiniego", co oznaczało, że mistrz Polski mógł trafić na nie-mistrzów najmocniejszych lig. I tak w sezonie 2004/2005 zespół Henryka Kasperczaka wylosował galaktyczny Real Madryt z Ikerem Casillasem, Roberto Carlosem, Zinedinem Zidanem, Raulem Gonzalezem, Luisem Figo, Davidem Beckhamem i Ronaldo w składzie.
W pierwszym rozegranym w Krakowie meczu Wisła uległa potężnemu rywalowi 0:2, a w rewanżu na Santiago Bernabeu przegrywała już 0:3, ale tuż przed końcowym gwizdkiem honorową bramkę dla krakowian zdobył Damian Gorawski.
"Traumtor", czyli "Gol-marzenie" - tak trafienie Jacka Krzynówka z meczu 1. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Bayer Leverkusen - Real Madryt określili niemieccy dziennikarze i nie było w tym ani trochę przesady. Reprezentant Polski huknął sprzed pola karnego tak, że piłka była poza zasięgiem Ikera Casillasa, odbiła się od słupka i wpadła do siatki Królewskich. W tamtym spotkaniu Krzynówek zaliczył też asystę - nieźle jak na debiut w Lidze Mistrzów!