KONIEC! Szału nie było, ale cel nadrzędny wykonany. Pokonujemy Litwę 2:0 i już tylko kataklizm może odebrać nam miejsce w barażach.

Bednarek tym razem z Kiwiorem do spółki znowu krzyczy na Litwina.

Z rzutu wolnego bardzo źle przymierzył Lewandowski.

Doliczone 4 minuty.

Emocji tyle, co na konferencjach Adama Nawałki.

Janek Bednarek wyjaśnia tam jeszcze Litwina w środku pola, by za chwilę samemu zostać wyjaśnionym przez sędziego.

Cash zaczął tańczyć na prawym skrzydle, ale nie miał wsparcia partnerów i ruleta pomóc nie mogła.

Wygląda to tak, jakbyśmy chcieli to już dograć bez większych strat.

Meczycho nie jest to w naszym wykonaniu zdecydowanie. Ale pamiętając niedawne przeboje, cieszmy się z małych rzeczy. Może te wielkie jeszcze przyjdą.

"Wiśnia" podobnie jak Slisz z Holandią nie zagra. I już tutaj problem widzimy, bo czujemy ducha Dawidowicza.

Wiśniewski nie trafia głową z najbliższej odległości!

Mogło być 0:3! Lewandowski świetnie odegrał do Casha, który mocno uderzył z dość ostrego kąta. Nie wpadło.

Litwini stawiają już wszystko na jedną kartę i wysoko nas atakują. My mamy z tym problemy, ale póki co bez konsekwencji.

Ucierpiał Wiśniewski. Chwilowa przerwa.

20 minut do końca, a my dalej bez zmian. To już chyba czas.

Litwini próbują rozgrywać od swojej bramki, a my im bardzo tego nie utrudniamy.

Oby teraz już poszło z górki, bo pod górkę mamy od Nowej Zelandii.

Liczyliśmy na przebudzenie po przerwie i się przeliczyliśmy. Dalej ciekawszą opcją są Plemiona.

Prawie godzina gry za nami, a my się zastanawiamy, gdzie zaginął Robert Lewandowski? Całkowicie bezbarwny nasz kapitan.

Aj! Kamiński płasko uderzył, a Svedkauskas z problemami interweniował.

Zieliński bije te rzuty rożne przefatalnie.

Kiwior włączył się do akcji ofensywnej i mocno uderzył. W środek, ale i tak z problemami bramkarz.

Holandia w strachu przed rewanżem z nami.

Kamiński sam na sam z bramkarzem, trafił prosto w niego, ale i tak był na spalonym.

Zieliński nieźle dośrodkował z rzutu rożnego, "Lewy" podeszwą obok słupka.

Kamiński przejął piłkę po złym zagraniu rywala, wpadł w pole karne i podawał do Lewandowskiego, którego w polu karnym nie było. Tylko czemu?

Kiwior mocno wstrzelił piłkę przed bramkę i była szansa na "swojaka". Nie wyszło (lub nie weszło).

Gramy dalej. I oby z lepszym skutkiem.

Litwini już czekają na naszych, którzy wybiegają na murawie po okrzyczeniu przez pana Jana.

Przerwa. Prowadzimy 1:0, ale gra pozostawia wiele do życzenia. Cytując klasyka, "spokojnie, zaraz się rozkręci"...

Ładna akcja Polaków, Cash przełożył na lewą i uderzył. Bramkarz z trudem odbił, szkoda Mati.

Doliczone 2 minuty.

Slisz wykosił rywala i sam wyeliminował się z meczu z Holandią. Kwestia otwarta czy to dobrze czy niekoniecznie dla kadry.

Coraz mocniej naciskają Litwini. Nasi ogarnięci, jak Probierz w nocnych telefonach do Lewandowskiego.

Gineitis dośrodkował z rzutu wolnego, a niecelnie główkował Girdvainis. Pchamy się w gips taką grą.

Póki co największym plusem tego meczu są kibice. Piłkarze niestety nie szaleją i oczy zaczynają boleć.

Przycisnęli nas teraz Litwini. Mają sporo rzutów rożnych, a my musimy wziąć się w garść.

Gospodarze chcieli nas zaskoczyć z rzutu rożnego, ale nic z tego.

Lewandowski dostał piłkę w polu karnym i zdecydował się na strzał. Widywaliśmy już lepsze decyzje w jego karierze, o tej trzeba zapomnieć.

Brakuje nam tu płynności. Czekamy na więcej, z Donaldem Tuskiem na trybunach na czele.

Spalił Cernych.

Sirgedas oddał strzał z dystansu po nieco dłuższej akcji Litwinów. Nie było to groźne, ale Kiwior musi uważać, bo zaczęło się od jego straty.

Mamy względną kontrolę nad tym meczem, choć do idealnego obrazu gry nieco brakuje.

Teraz Skóraś wyłożył się w polu karnym. Pan sędzia znowu nic sobie z tego nie robi.

Zieliński ostro dośrodkował w pole karne po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Piłkę złapał Svedkauskas.

Szymański posłał kapitalne podanie do wbiegającego w pole karne Kamińskiego, który już witał się z gąską, ale nie wiadomo czemu się przewrócił. Domagał się faulu, ale sędzia się nie dał.

Po krótkim rozegraniu Sirvys centrostrzałem chciał nas zaskoczyć. Widać, że ma w drużynie Cernycha (wcześniej Górnik Łęczna i Jagiellonia) i Girdvainisa (Piast).

Lasickas padł po starciu z Wiśniewskim i będzie dobra okazja dla Litwinów na dośrodkowanie z boku pola karnego.

Dość szybko otworzyliśmy wynik. I dobrze. Teraz trzeba szybko dołożyć kolejne gole i grać bez nerwów.

Cash wbiegł w pole karne i chciał zagrywać przed bramkę. Zablokował go Girdvainis.

Gospodarze cofnięci na własną połowę. Nie mamy miejsca lub nie potrafimy go znaleźć, by popchnąć akcje pod pole karne.

Jakieś chwilowe dolegliwości trapią Szymańskiego.

Opanowaliśmy grę i szukamy możliwości do zdobycia gola. Póki co mało konkretnie, lecz od czegoś trzeba zacząć.

Skóraś oddał zablokowany strzał z pola karnego, jeszcze na piłkę czaił się Szymański, którego uprzedził obrońca.

Kamiński wpadł w pole karne i już w głowie miał "We are the champions", ale się przewrócił.

Na początku meczu mamy problemy z opanowaniem gry. Litwini na naszej połowie.

Cernych przypomniał sobie grę w Łęcznej z Podbeskidziem takim i uderzył na bramkę. Bardzo niecelnie.

"Lewy" dostał po uszach od Armalasa.

Na nich!

Losujemy jeszcze strony i zaraz gramy!

A teraz hymn Litwy.

Do hymnu powstań. Mazurek Dąbrowskiego!

Do pierwszego gwizdka sędziego kilka minut. Z trybun głośny doping naszych fanów, o wiele lepszy niż ten z Narodowego czy Śląskiego...

Spotkanie poprowadzi Ondrej Berka (Czechy).

Na bezpośredni awans już liczyć nie możemy, bo wierzyć, że Holandia wyłoży się i z nami, i z Litwinami, to jak wierzyć, że Paweł Dawidowicz przyda się jeszcze tej reprezentacji. Nawet, gdybyśmy zrównali się punktami z Holendrami, to o awansie decyduje bilans bramkowy, a ten jest dla nas nieosiągalny. Nie możemy jednak wypuścić z rąk drugiego miejsca, bo Finowie broni jeszcze nie złożyli.

Mimo, że w Chorzowie przeciwko Nowej Zelandii wyszliśmy drugim garniturem, to gra i tak mogła martwić, bo długimi momentami wyglądało to bardzo źle. Tym razem nie możemy pozwolić sobie na takie przestoje. Litwini, mimo że potęgą nie są, potrafili napsuć sporo krwi Holandii czy Finlandii.

O ile przeciwko Nowej Zelandii spodziewaliśmy się eksperymentów ze składem, tak z Litwą na nie nie liczyliśmy. W obu przypadkach nos nas nie zawiódł (choć Jana Urbana w Chorzowie już tak, zważając na popisy wybrańców). W Kownie wychodzimy na galowo, w bramce ze Skorupskim, portugalskim duetem Bednarek - Kiwior w obronie i Lewandowskim w ataku.

O 20:45 rozpoczniemy kolejną walkę o punkty w eliminacjach MŚ. Przeciwnikiem Litwa, czyli rywal w teorii mało wymagający, a w praktyce problemy stwarzać może i Nowa Zelandia. Liczymy, że dzisiaj obędzie się bez kłopotów.