Równolegle do meczu Polski z Wyspami Owczymi dojdzie do konfrontacji w Pradze. Czesi byli pierwszymi przeciwnikami Polski w eliminacjach Euro 2024, a Albańczycy będą kolejnymi rywalami na wrześniowym zgrupowaniu. Te reprezentacje znalazły się po czerwcowych meczach na miejscach premiowanych awansem wyraźnie przed Polakami.

Sędzia: Anthony Taylor (Anglia)

Jedenastka reprezentacji Czech.

Ustawienie Albanii.

Trwają ostatnie przygotowania do meczu.

W reprezentacji Czech doszło do trzech zmian w porównaniu z poprzednim meczem w eliminacjach. Z jedenastki wypadki David Jurasek, Vaclav Jurecka i Adam Hlozek, a zamiast nich zagrali Jakub Brabec, Lukas Provod oraz Tomas Cvancara.

W Albanii nie doszło przez wakacje do jakichkolwiek roszad.

Pora na hymny narodowe w Pradze.

Rozpoczęła się istotna konfrontacja w Pradze. Reprezentacja Czech w czerwonych strojach z białymi oraz niebieskimi elementami, a Albania na biało z czerwonymi wstawkami.

Wymiana podań na prawej stronie boiska Elseida Hysaja z Kristjanem Asslanim. Akcja Albanii zakończyła się dośrodkowaniem w kierunku Taulanta Seferiego. Piłka przeleciała ponad napastnikiem Albanii, który ryzykownie wskoczył na plecy przeciwnika i starał się w ten sposób oddać uderzenie.

Czesi także odpowiedzieli atakiem, a raczej próbą zaatakowania na prawej stronie boiska. Wmieszali się w to goście, przez co nasi południowi sąsiedzi musieli zadowolić się wywalczeniem wrzutu z autu na połowie przeciwnika.

Dużo powolnych wymian podań i wzajemne badanie się obu jedenastek. W pewnym momencie Albania poderwała się dynamicznie do wysokiego pressingu i jednemu z gospodarzy bardzo szczęśliwie udało się nie zgubić piłki.

Pierwsza niebezpieczna akcja została przeprowadzona w 12. minucie. Czesi przyspieszyli przed polem karnym Albanii i wymienili podania, a Vaclav Cerny zakończył tę kombinację celnym strzałem. Rozgrzał nim Etrita Berishę w bramce Albanii.

Reprezentacja Czech przejęła inicjatywę i jednocześnie piłkę w jej posiadanie. Ostatnie rozegranie gospodarzy zakończyło się niepowodzeniem i futbolówka uciekła im poza boisko.

Raz jeszcze piłka została opanowana przez reprezentantów Albanii na własnej połowie. Goście pozwolili jak dotąd na sprawdzenie jednym strzałem, ale zza pola karnego Etrita Berishę.

Vaclav Cerny zaliczył upadek w polu karnym przeciwnika, ale nawet nie domagał się przyznania jedenastki Czechom. Oburzyła się wyłącznie publiczność na trybunach.

Od początku pod prądem jest sędzia Anthony Taylor, który musi uspokajać rozgorączkowanych piłkarzy.

Taulant Seferi zrobił przewagę na lewej stronie boiska, ale po ominięciu jednego przeciwnika, wpadł niebawem na następnego i już zadziałała siła złego na jednego. Akcja Albanii nie zakończyła się nawet uderzeniem w kierunku bramki Jiriego Pavlenki.

Miękka wrzutka do ustawionego w polu karnym Tomasa Soucka. Obrona Albanii była nieco zaskoczona ofensywnym szturmem pomocnika i dopiero Etrit Berisha zapobiegł stracie gola. Czesi musieli zadowolić się wywalczeniem rzutu rożnego.

Jasir Asani wybiegł sam na sam z Jirim Pavlenką, ale po pierwsze przegrał pojedynek z bramkarzem reprezentacji Czech, a po drugie znajdował się na spalonym. Po chwili ponownie przyspieszyli goście i Jiri Pavlenka musiał ścigać się z Sokolem Cikalleshim.

Albania skoncentrowała się na bronieniu, ale nagle przyspieszyła i pokazała możliwości w ataku. Dwóch gości wybiegło sam na sam z Jirim Pavlenką, ale nikomu nie udało się wygrać pojedynku z bramkarzem.

Ponownie przepychanki poddenerwowanych zawodników. Anthony Taylor musi interweniować. Poprzednio zaprosił na rozmowę zawodników z Albanii, a tym razem miał dużo do powiedzenia Czechom.

Akcja Czechów zakończyła się dośrodkowaniem, jednak bardzo niedokładnym, przez co wznowienie od bramki zostało przyznane Etritowi Berishy.

W ostatnim fragmencie meczu nieustannie czegoś brakuje gospodarzom do powodzenia ataku. Tym razem niedokładność w kombinacyjnej wymianie podań i piłka potoczyła się w objęcia skoncentrowanego Etrita Berishy.

Czesi mają wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, a przy ich rozegraniach Albania chowa się w komplecie na własnej połowie boiska. Sposobem na rozerwanie defensywy przeciwnika miało być dośrodkowanie, ale Tomasowi Cvancarze nie udało się po nim oddać celnego strzału.

Sporo pauz. Anthony Taylor cały czas ma coś do powiedzenia zawodnikom.

Tomas Soucek nęka przeciwników swoimi wbiegnięciami w pole karne przeciwnika. Tym razem pomocnik próbował pokonać Etrita Berishę strzałem z kilkunastu metrów, ale nadział się na blok Albańczyka.

Doliczone dwie minuty.

Pierwsza połowa nie porwała tłumów. Nie brakuje chęci do atakowania, nie brakuje nieustępliwej walki, ale brakuje stuprocentowych sytuacji podbramkowych. W nielicznych wykazali się golkiperzy. Na razie Jiri Pavlenka oraz Etrit Berisha są bezbłędni na swoich posterunkach.

Czekamy na wznowienie gry po przerwie.

Długa wideo weryfikacja po lądowaniu piłki w bramce Albanii.

W 47. minucie Czesi wpakowali piłkę do bramki Albanii, ale gol Tomasa Cvancary nie został uznany z powodu spalonego. Długa wideo weryfikacja potwierdziła, że doszło do złamania przepisów.

Jeszcze jedna groźnie wyglądająca akcja reprezentacji Czech została przerwana z powodu spalonego.

Tym samym Czechy na zasłużonym prowadzeniu, ponieważ po powrocie z szatni na boisko nie dawały chwili na złapanie oddechu przeciwnikom. Albania musi gonić wynik, ale bezpośrednio po zmianie wyniku nie widać jakiegokolwiek ożywienia w jej ofensywie.

Albania musi gonić wynik, a pierwszym zmiennikiem był Ernest Muci z Legii Warszawa.

Po serii zmian pozostało nam jeszcze kilkanaście minut spotkania. Czesi nie popisali się, chociaż tak genialnemu uderzeniu trudno było zapobiec. Problem był kilka sekund przed strzałem, a głównym winowajcą był chyba Alex Kral.

Jeszcze kwadrans podstawowego czasu. Nie widać zasadniczego przyspieszenia gospodarzy, ani gości, natomiast jeszcze bardzo dużo interesującego może wydarzyć się w końcówce spotkania.

Nabrali pewności siebie goście. Można odnieść wrażenie, że go Albanii mocniej pomogło wprowadzenie zawodników z ławki rezerwowych na boisko. A może to po prostu magia strzelonego gola?

Adam Hlozek powinien przed takimi strzałami nadać komunikat przez megafon, żeby przechodnie poza stadionem patrzyli w górę.

Reprezentacja Czech otrząsnęła się po bramce Nedima Bajramiego i powróciła do wysokiego rozgrywania piłki. Inna sprawa, że akurat przed momentem groźniej zapowiadała się kontra gości niż wymiana podań gospodarzy.

Ostatnie ataki w podstawowym czasie.

Doliczone siedem minut.

Nie ma wielkiego przekonania w tych atakach. Czesi wyglądali najlepiej w kwadransie po przerwie, a obecnie głównie snują się między skoncentrowanymi na obronie przeciwnikami.