Przypomnę zaś jeszcze - że mnie z kolei, to oprócz zachowania tego systemu wciąż się marzy powrót do niegdysiejszego polskiego sposobu promowania walki, wymyślonego przez tego samego autora koncepcji, co ESA-37. Mianowicie, w Polsce kiedyś 3 punkty dawano dopiero wtedy za zwycięstwo, kiedy faktycznie zespół okazał przewagę dużą, wygrał trzybramkową różnicą. Tyle, że "koledzy działacze" zjedli chłopa i wymusili odstępstwo - a za parę lat imitację z zachodu wprowadzili, bo "tak jest u piłkarskich bożyszczy". Tyle, że 3 punkty za wymęczone 1-0 po wolnym: to faktycznie jest niesprawiedliwe względem drużyny, która np. trzykrotnie wyrównywała stan meczu i kończy się 3-3. Oni - tylko punkt, tamci po nudnym meczu 3 punkty!