Szczypiorniści AZS-u nie pękli i zasłużenie pokonali ASPR - relacja z meczu Politechnika Radomska - ASPR Zawadzkie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

O tym, jak ważną rolę w szczypiorniaku odgrywają bramkarze nie trzeba nikogo przekonywać. To, co wyczyniali jednak w bramce swojego zespołu Paweł Kuczyński i Łukasz Kowalski mogłoby stanowić za doskonały materiał szkoleniowy dla wielu trenerów, nawet drużyn reprezentacyjnych.

Gdyby nie frekwencja na trybunach - konfrontację akademików z jednym z faworytów do awansu oglądało niewiele ponad 250 osób - widowisko, jakie stworzyli szczypiorniści obydwu zespołów, mogliby pozazdrościć fani dyscypliny z każdego zakątka kraju. Spotkaniu do 40 minuty towarzyszyły wręcz niewyobrażalne zwroty akcji, a gorącą atmosferę podsycały rzadkiej urody dziewczęta z grupy Chearleader Show, która wyrasta na jedną z najlepszych w kraju.

Gdy goście po bramkach Pawła Swata i Krzysztofa Knopa wyszli na prowadzenie 2:0, wydawało się, że od pierwszych minut będą udzielać lekcji szczypiorniaka radomskim akademikom. Nic jednak z tych rzeczy. Podopieczni debiutującego w roli szkoleniowca Karola Drabika wzięli się w garść i z ogromnym animuszem ruszyli do przełamywania defensywnej ściany rywali. Stając naprzeciw "wieżowców" z Zawadzkiego niejeden z graczy zwątpiłby w powodzenie akcji. Radomianie tymczasem zgodnie z przedsezonowymi zapowiedziami nie pękają nawet przed najlepszymi. Stąd też dzięki wysokiej skuteczności Pawła Przykuty doprowadzili do stanu 9:6. Zamiast dobić rywala pozwolili mu jednak na odrobienie strat. Do ataków ciągnął gości zwłaszcza Daniel Skowroński. W momencie jednak, gdy obrońca AZS-u Łukasz Guzik rozszyfrował jego zamierzenia w kolejnych dwóch akcjach, machina ASPR-u jak gdyby zupełnie stanęła.

Ekipie z Zawadzkiego nie pomogły rozpaczliwe rzuty Wojciecha Knopa, Dominika Droździka czy Janusza Bykowskiego. Radomianie tymczasem rozpoczęli koncert gry zarówno w defensywie, jak i ataku. Siebie samego w końcówce przeszedł bramkarz Łukasz Kowalski, który w spotkaniu obronił w sumie 28 strzałów rywali. - Cały nasz zespół zasłużył na słowa uznania, bo bez skutecznego wykańczania kontr i agresywnej obrony nic byśmy nie wskórali - podkreśla ten ostatni.

AZS Politechnika Radomska - ASPR Zawadzkie 29:23 (15:13)

Politechnika: Kuczyński, Kowalski - Mroczek 5, Świeca 5, Kalita 4, Przykuta 4, Kulik 3, K. Misiewicz 3, Cupryś 2, P. Misiewicz 1, Guzik 1, Sieczka 1.

Zawadzkie: Wasilewicz, Janik, Romatowski - Knop 6, Baran 4, Droździk 3, Zadura 3, Skowroński 3, Bykowski 2, Swat 2, Morzyk 0, Piecuch 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)