Obsada prawego rozegrania była jednym z najbardziej palących tematów w Kaliszu. Z drużyną pożegnał się wieloletni lider Marek Szpera, który wybrał ofertę beniaminka z Ostrowa Wlkp. Drugim z mańkutów jest Gracjan Wróbel, dopiero nabierający obycia w PGNiG Superlidze.
Energa MKS prowadziła rozmowy w sprawie pozyskania Rennosuke Tokudy, ale japoński były król strzelców PGNiG Superligi trafił do Górnika Zabrze. W Kaliszu postawiono na gracza o innej charakterystyce - za zdobywanie bramek z prawej strony będzie odpowiedzialny Kamil Adamczyk.
24-letni były reprezentant młodzieżówki po roku wróci do Polski. Ostatni sezon Adamczyk spędził we francuskim drugoligowcu Sarrebourg, rzucił dla niego 42 bramki przy skuteczności 39 proc. Klub Polaka zakończył rozgrywki na 11. miejscu i utrzymał się na zapleczu LNH.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie wierzyli, że mu się uda. Polski minister sportu zrobił show!
Adamczyk zapracował na swoje nazwisko głównie występami w barwach Wybrzeża Gdańsk, w którym spędził trzy sezony. Dał się zapamiętać z dużych możliwości rzutowych, ale brakowało mu stabilizacji. Pojawił się jednak w kręgu zainteresowań selekcjonerów, w grudniu 2018 roku zadebiutował w kadrze seniorów i rzucił Niemcom dwie bramki.
Wcześniej informowaliśmy, że Energa MKS skusiła też Patryka Biernackiego, rozgrywającego, który ostatni sezon spędził na zapleczu Bundesligi w Dormagen.
ZOBACZ:
Portugalski kopciuszek zadziwił Europę
Dwa odejścia z Górnika Zabrze