Nerwowa zima w Szczecinie. Będzie plan ratunkowy?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Bogdan Czerkaszczenko
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Bogdan Czerkaszczenko
zdjęcie autora artykułu

Nie tak miała wyglądać pierwsza runda w wykonaniu Sandra Spa Pogoni. Szczecinianie zakończyli ją wysoką przegraną z Azotami Puławy 29:35 i przezimują na ostatniej lokacie PGNiG Superligi Mężczyzn. Zima w Grodzie Gryfa zapowiada się nerwowo.

Puławianie przystępowali do spotkania w Szczecinie z myślą, że z Sandra Spa Pogonią nie będzie im tak łatwo wygrać. Portowcy w każdym meczu walczą o życie. Z drugiej jednak strony zespół z Lubelszczyzny wyjątkowo "nie leży" gospodarzom. Pokazały to boiskowe wydarzenia niemal od pierwszego gwizdka arbitrów z Głogowa.

Największe zagrożenie od początku tej konfrontacji stwarzał rodowity szczecinian w barwach Azotów, czyli Rafał Przybylski. Co ciekawe, w hali przy Twardowskiego zjawili się bliscy lewego rozgrywającego gości. Już w 12. minucie awaryjnie reagować musiał trener Wojciech Jedziniak. Jego drużyna przegrywała 2:8. Zawdzięczała to fatalnej skuteczności pod bramką Wojciecha Boruckiego. Ten po kwadransie miał blisko 70 proc. skutecznych obron.

Miejscowi zaliczyli lepszy fragment zawodów, kiedy to częściowo zdołali zmniejszyć pokaźną stratę (-8). Nie potrafili jednak zachować czujności w ważnym momencie, kiedy nie mieli między słupkami swojego bramkarza. Bardzo szybko się to zemściło. Przyjezdni z większą łatwością radzili sobie ze szczecińską obroną. Nawet przy grze pasywnej mogli liczyć na efektywność liderów, jak np. Michała Jureckiego.

Po zmianie stron zespoły poszły na wymianę ciosów. Dla Pogoni ta gra niewiele dawała. Brakowało wsparcia ze strony defensorów, co też nie ułatwiało zadania szczecińskim bramkarzom. Ani Luka Arsenić, ani Maksym Wiunik nawet nie zbliżyli się do 20 proc. skutecznych interwencji. W dodatku z groźnym urazem w 40. minucie zniesiony został Matija Starcević. Zima w Grodzie Gryfa zapowiadała się bardzo nerwowo.

ZOBACZ WIDEO: Zła atmosfera po powrocie piłkarzy do Polski. "To jest słabe"

Puławianie często korzystali ze swojego lewego skrzydła. I słusznie. Piotr Jarosiewicz kończył wszystko, co tylko mógł. Jeszcze przed ostatnim kwadransem "dorobił się" 10 bramek. Kiedy tablica świetlna wskazała stan 24:28, u gospodarzy mogła odżyć nadzieja. Ta umarła jednak błyskawicznie. Przysłowiową kropkę nad "i" na długo przed końcem meczu postawił były gracz Portowców, Dawid Fedeńczak (24:33).

PGNiG Superliga Mężczyzn, 13. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy 29:35 (11:17)

Sandra Spa Pogoń: Jagodziński, Arsenić, Wiunik - Biały 1 (0/1), Krok 2, Wrzesiński 9, Kapela, Zalewski 3, Krupa, Wiśniewski 3, Starcević 3, Czerkaszczenko 5, Krysiak 3, Markowski, Polok. Karne: 0/1. Kary: 6 min. (Krupa, Wiśniewski, Polok - 2 min.).

Azoty: Borucki, Koszowy - Górski, Zivković, Adamski 1, Przybylski 3, Jurecki 1, Marciniak 2 (1/1), Antolak, Burzak 7, Valles 3, Kowalczyk, Janikowski 3, Fedeńczak 3 (0/1), Jarosiewicz 12 (1/1), Konieczny. Karne:

2/3. Kary: 8 min. (Zivković, Jurecki, Burzak, Valles - 2 min.).

Sędziowie: Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa).

Czytaj także: --> Duża niespodzianka w Piotrkowie Tryb. Wszystko z udziałem debiutanta --> Kielczanie odskoczyli, Wisła coraz niżej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy Sandra Spa Pogoń zacznie punktować w drugiej rundzie PGNiG Superligi Mężczyzn?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)