Bez sensacji na Śląsku. MKS nie powiedział ostatniego słowa

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: szczypiornistki MKS FunFloor Lublin
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: szczypiornistki MKS FunFloor Lublin
zdjęcie autora artykułu

Ruch Chorzów podejmował we własnej hali MKS FunFloor Lublin w ramach 14. kolejki PGNiG Superligi Kobiet i nie poprawił swojego dorobku. W pewnym momencie wynik meczu budził jednak wielkie zaskoczenie.

Pojedynek outsidera rozgrywek, KPR-u Ruchu z wiceliderem tabeli i jednocześnie najbardziej utytułowanym klubem w PGNiG Superlidze Kobiet mógł mieć tylko jednego faworyta. MKS FunFloor miał o co grać. Zwycięstwo pozwalało lubliniankom odskoczyć od zespołu z Dolnego Śląska już na 5 punktów.

Drużyna Piotra Dropka dość spokojnie rozpoczęła te zawody. Wydawało się, że będzie zupełnie inaczej. Nic nie działo się jednak bez przyczyny. Znakomitą postawę między słupkami prezentowała Monika Ciesiółka. Wynik oscylował wokół remisu i pozwalał Ruchowi cały czas trzymać kontakt. Nieco więcej udało się przyjezdnym zrobić dopiero w momencie odesłania na ławkę kar Karoliny Jasinowskiej.

Tamten fragment zdecydowanie pozytywnie wpłynął na lublinianki. Zaczęły podejmować coraz to lepsze decyzje, przede wszystkim kończone celnymi rzutami i to koniecznie z bliskiej odległości. Co ciekawe, problem stanowiły te wykonywane z linii 7. metra. Najczęściej kończyło się obiciem aluminium czy to z jednej, czy z drugiej strony. Trzeba jednak przyznać, że przegrana chorzowianek do przerwy tylko 10:12 wzbudzała zaskoczenie.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

O ile lublinianki perfekcyjnie wykorzystały przewagę liczebną w pierwszym kwadransie meczu, tak tuż po zmianie stron to one zapłaciły wysoką cenę za karę jeszcze z pierwszej części Oktawii Płomińskiej. Już w 32. minucie Dropek poprosił o przerwę na żądanie (12:12). A Ruch raz po raz wykorzystywał dobrą dyspozycję w ataku Jasinowskiej. Obrotowa musiała się jednak pilnować w obronie, bo była zagrożona czerwoną kartką.

Jeszcze przed ostatnim kwadransem rywalizacji MKS odskoczył na +5 (21:16). Łatwe bramki dokładała raz po raz Katarzyna Portasińska. Wszystko wskazywało, że do żadnej sensacji na Śląsku nie dojdzie. Tym bardziej, że podopieczne Ivo Vavry same sobie utrudniały zadanie. Jeśli, dla przykładu, Marcelina Polańska nie potrafiła wykorzystać rzutu karnego (piłka poleciała wysoko nad poprzeczką), o korzystnym rozstrzygnięciu nie mogło być mowy.

PGNiG Superliga Kobiet, 14. kolejka:

KPR Ruch Chorzów - MKS FunFloor Lublin 23:28 (10:12)

Ruch: Ciesiółka, K. Gryczewska - Jasinowska 7 (0/1), Sytenka, Polańska 5 (2/4), Masiuda 2, Bury, Iwanowicz, Doktorczyk, Wiśniewska 1, Kiel, M. Gryczewska, Bondarenko, Miłek 1, Stokowiec 3, Masalova 4. Karne: 2/5. Kary: 14 min. (Jasinowska - 4 min., Masiuda, Bury, Iwanowicz, Bondarenko, Masalova - 2 min.).

MKS FunFloor: Gawlik, Wdowiak, Sarnecka - Płomińska 5 (4/4), D. Więckowska 1, Byzdra, M. Więckowska 6, Szynkaruk, Tatar 4, Pietras, Noga 1, Masna 1 (0/1), Achruk 2, Portasińska 6 (1/2), Zagrajek 2. Karne: 5/7. Kary: 10 min. (Noga - 4 min., Płomińska, Pietras, Masna - 2 min.).

Sędziowie: Łacny, Okos (obaj z Opola).

Czytaj więcej: --> Pierwsze decyzje kadrowe w Opolu --> Niespodziewane słowa lidera Hiszpanów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy Ruch Chorzów wygra do końca sezonu choć jedno spotkanie?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Diego77
28.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Masiuda i Bondarenko kolejny mecz graly w druzynie przeciwnika. Szkoda, bo byla dzis wielka szansa na wygranie meczu