Gorszy fragment zniweczył starania. W Puławach bez niespodzianki

Materiały prasowe / Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Azotów Puławy
Materiały prasowe / Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Azotów Puławy

MMTS Kwidzyn walczył w Puławach z KS Azoty jak równy z równym. Jednak tylko do czasu. Jeden gorszy fragment spowodował, że gospodarze uciekli i nie dali się złapać.

W ostatnich latach bezpośrednie spotkania tych drużyn kończyły się zwycięstwami KS Azoty Puławy. Ostatni raz ponieśli oni porażkę z MMTS Kwidzyn w 2019 roku. Od tego momentu wygrali osiem bezpośrednich starć z rzędu.

Nic nie wskazywało na to, że miało się to zmienić we wtorek. Gospodarze, będący trzecia siłą PGNiG Superligi podejmowali zespół ze środka tabeli. W końcu MMTS obecnie plasuje się na dziewiątej lokacie.

Miejscowi rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Po czterech minutach prowadzili 4:0, a Piotr Jarosiewicz miał już na koncie trzy trafienia. Gdy za sprawą Ignacio Vallesa zrobiło się 7:2, o czas poprosił szkoleniowiec MMTS-u.

ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę

Po przerwie co prawda znów trafił Jarosiewicz (8:2), ale kwidzynianie wykorzystali grę w przewadze. Zdobyli podczas niej trzy bramki, a do tego Nikodem Kutyła wykorzystał rzut karny (6:8).

Gdy ponownie dał o sobie znać Jarosiewicz, przewaga KS Azoty Puławy była znów wyraźna (11:7). W 25. minucie Kelian Janikowski zdobył ostatnią bramkę dla miejscowych w tej połowie (12:8). Rywale natomiast trzy razy z rzędu pokonali bramkarza gospodarzy i zeszli na przerwie z bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę początek meczu (11:12).

Pierwsze trafienie w drugiej odsłonie pojedynku zanotował Jakub Szyszko, dzięki czemu mieliśmy remis. A po tym, jak bramkę zdobył Robert Orzechowski, MMTS sensacyjnie był z przodu (14:13).

Jednak jeżeli chce się walczyć o wygraną, to nie można gry w przewadze przegrywać... 0:3. Gdy kwidzynianie ponownie mieli jednego zawodnika więcej, znów wdarła się nieskuteczność. To się zemściło.

Po trafieniu Marka Marciniaka ponownie odskoczyli faworyci (20:16). Reakcja Bartłomieja Jaszki nie przyniosła efektu, bo duet Jarosiewicz-Marciniak rozmontowywał obronę rywali raz po raz (22:16).

Na nic zdało się to, że MMTS był w stanie odrobić część strat. KS Azoty Puławy wróciły do sześciu "oczek" przewagi na trzy minuty przed końcem za sprawą Jarosiewicza (28:22).

To oznaczało, że gospodarze nie wypuszczą prowadzenia w rąk. Rywale w ostatniej minucie zdobyli co prawda trzy bramki z rzędu, jednak tylko na otarcie łez.

KS Azoty Puławy - MMTS Kwidzyn 29:26 (12:11)

Komentarze (0)