- W pierwszym meczu ze Stalą każdy dał swoją cegiełkę, by osiągnąć ten wynik. Ważnym czynnikiem była skuteczność rzutowa. Adam Kruczek z Marcinem Skoczylasem rozegrali wtedy bardzo dobre spotkanie, w którym to rzucili ponad połowę bramek - powiedział Tomasz Baliś.
- O powtórzenie rezultatu z pierwszego meczu będzie niezwykle ciężko, gdyż Stal jest groźnym zespołem na swoim terenie. Jeszcze żadnej drużynie nie udało się wywieźć z Mielca punktów. Po drugie Stal znowu jest liderem w naszej lidze i będzie się starała ten wynik dowieźć do końca rozgrywek, ponieważ ich celem jest powrót na parkiety męskiej Ekstraklasy. A po trzecie przegrana z nami w pierwszej rundzie motywuje podwójnie.
- Na pewno nie możemy jechać do Mielca z myślą, że jedziemy tylko i wyłącznie na wycieczkę albo, że zwycięstwo przyjdzie z łatwością. Trzeba pokazać charakter i stawić czoła rywalowi. Zwycięstwo MTS-u będzie ciężkie do osiągnięcia, ale nie niemożliwe. Przy odrobinie szczęścia może uda się powtórzyć historię z Chrzanowa i dojdzie do kolejnej niespodzianki - dodał zawodnik MTS-u Chrzanów.
- Osobiście lekko obawiałem się meczu z Żagwią po porażce z zeszłej rundy. Myślałem, że mecz potoczy się inaczej. Drużyna z Dzierżoniowa nie była słabym rywalem. Po prostu my zagraliśmy ciut lepiej od nich. Na boisko wyszliśmy zmobilizowani. Dobrze funkcjonowała współpraca na linii obrona - bramkarz, co dało efekt w postaci wybronionych piłek, które skutecznie zamienialiśmy na bramki.
- Do Mielca pojadą prawdopodobnie wszyscy Ci, którzy grali w zeszłą sobotę, plus Rafał Bugajski. Może zabraknąć Grześka Kozłowskiego i na pewno nie będzie grał Adam Kruczek ze względu na kontuzję - zakończył bramkarz chrzanowian.