Lubinianki środowy mecz zaczęły tak, jak lubią najbardziej, czyli od mocnej obrony, która przynosiła korzyści w postaci łatwych bramek i sukcesywnego budowania prowadzenia. Nie minął nawet kwadrans zawodów, a KGHM MKS Zagłębie mogło pochwalić się już komfortowym dystansem.
Świetnie broniła Monika Maliczkiewicz, która niedawno podpisała z lubińskim klubem nową, trzyletnią umowę. W polu wyróżniała się przede wszystkim lewoskrzydłowa Daria Michalak (7:2 w 12'). Sporo piłek trafiało również do obrotowych - dobre wejście zaliczyła Natalia Pankowska, a później nie zawodziła także Jovana Milojević.
W końcówce z rzutem włączyła się Aleksandra Zych, a Młyny Stoisław Koszalin mogły polegać głównie na duecie rozgrywających Anna Mączka - Marcelina Polańska. W bramce starała się także pomóc Natalia Filończuk, ale wynik do przerwy zadowalający dla koszalinianek nie był.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
Wszystko zmieniło się po zmianie stron, kiedy coraz częściej znajdowały sposób na przebicie się przez obronę Miedziowych. Dzięki zespołowej pracy zbliżyły się do mistrzyń kraju na cztery bramki (20:16 w 38'), a na siedem minut przed końcową syreną nawet na dwie, co zwiastowało duże emocje w końcówce.
Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła liderka KGHM MKS Zagłębia - Karolina Kochaniak-Sala, która w krótkim odstępie trzykrotnie wpisała się na listę strzelczyń (27:23 w 55') i wybiła tym z rytmu ambitne koszalinianki.
KGHM MKS Zagłębie Lubin - Młyny Stoisław Koszalin 28:24 (19:12)
KGHM MKS Zagłębie: Maliczkiewicz, Zima - Pankowska 2, Przywara 1, Górna 1, Zych 2, Drabik, Szarkova, Milczarczyk, Michalak 5, Bujnochova, Kochaniak-Sala 5, Matieli 3, Jureńczyk 3, Milojević 4.
Karne: 3/3
Kary: 4 min.
Młyny Stoisław: Filończuk, Ivantysia - Męczykowska 1, Urbaniak 1, Mączka 3, Zaleśny 3, Haric 2, Choromańska 1, Koper, Szynkaruk 3, Rycharska 1, Żmijewska 1, Kubisova 2, Nowicka 1, Szajek, Polańska 4.
Karne: 3/4
Kary: 2 min.
Sędziowie: Sylwia Bartkowiak i Weronika Łakomy
Czytaj także:
Ważny apel Kamila Syprzaka na koniec ME 2024
Tu tworzy się coś dużego. Nowy kraj zagości na stałe w elicie?