Szpital w Gdyni. Grypa wygrała z Łączpolem

- Na dzień dzisiejszy mamy szpital w drużynie i trener nie mógłby skompletować nawet jednej siódemki - mówi specjalnie dla naszego portalu Patrycja Mikszto, bramkarka Vistal Łączpolu Gdynia o odwołanym meczu ekstraklasy kobiet z Zagłębiem Lubin. Nowego terminu na razie nie ustalono.

Mecz z Zagłębiem miał się odbyć w sobotę w Lubinie. Vistal Łączpol zwrócił się jednak do Związku Piłki Ręcznej w Polsce z prośbą o przełożenie tego pojedynku. Ten ostatni przychylił się do wniosku gdynianek. Spytaliśmy Patrycję Mikszto, bramkarkę ekipy z Trójmiasta o przyczynę takiego stanu rzeczy. - Karolina Szwed oraz Agnieszka Białek wróciły z kadry mocno przeziębione. Karolina na tyle się rozchorowała, że nie pojawiła się w ogóle na treningu i okazało się, że ma grypę. Agnieszka postanowiła przyjść na trening. Niestety następnego dnia jej stan się pogorszył. Na nasze nieszczęście kilka kolejnych zawodniczek, łącznie ze mną, zaraziło się. Niestety na dzień dzisiejszy mamy szpital w drużynie i trener nie mógłby skompletować nawet jednej siódemki - wyjaśnia.

Zawodniczka podkreśla jednak, że jej zespół pomimo wąskiego składu chciał pojechać na to spotkanie jednak choroba była silniejsza. - Chciałyśmy rozegrać ten mecz jednakże zdrowie nam na to nie pozwala. Jak wiadomo od pewnego czasu nad morzem było już kilka zachorowań na świńską grypę ze skutkiem nawet śmiertelnym, więc nie należało lekceważyć tego wirusa - podkreśla.

Paradoksalnie może się okazać, że przełożenie meczu może być korzystne dla podopiecznych Jerzego Cieplińskiego bowiem w ostatnim czasie wiele jego zawodniczek uczestniczyło w seniorskich i młodzieżowych meczach reprezentacji Polski. Dodatkowo kilka z nich zmaga się z lekkimi urazami, które można będzie wyleczyć. - Nie sądzę żeby można było patrzeć w ten sposób na to, ponieważ jak wiadomo nie od dziś grypa jest chorobą, która ogromnie osłabia organizm zwłaszcza u sportowców, więc przypuszczam, że jak wznowimy treningi to sił i tak na początek będzie brakowało. Kilka dni na podleczenie nawet drobnego urazu to kropla w morzu, tym bardziej, że organizm zarażony wirusem nie regeneruje się zbyt szybko - kończy Mikszto.

Źródło artykułu: