Najpierw panowie, a później panie! Dwie polskie drużyny w półfinale MŚ

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: szczypiornistki reprezentacji Polski
Materiały prasowe / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: szczypiornistki reprezentacji Polski
zdjęcie autora artykułu

Polskie reprezentacje osiągnęły półfinał akademickich mistrzostw świata w piłce ręcznej. Szczypiorniści w swojej grupie zajęli drugie miejsce, a szczypiornistki pierwsze.

Biało-Czerwone przed meczem z Holandią wiedziały, że albo wygrają grupę, albo spadną na trzecie miejsce i nie wywalczą awansu do półfinału. Na szczęście ta presja w żaden sposób ich nie przytłoczyła - wręcz przeciwnie, Polki były znakomicie skoncentrowane i bardzo szybko wywalczyły sobie przewagę, która pozwalała im kontrolować wydarzenia na boisku. Holenderki kompletnie nie radziły sobie z obsługiwaną doskonałymi podaniami kołową Natalią Pankowską, która albo zdobywała gole, albo sędziowie dyktowali rzuty karne. Tych w pierwszej części meczu było bardzo dużo, a wszystkie - ze stuprocentową skutecznością! - wykorzystała Lucyna Sobecka. Trener holenderskiej drużyny już w 8. minucie musiał poprosić o czas, bo Polki prowadziły 6:2. Ta przewaga - czasem czterobramkowa, czasem wyższa - utrzymała się do końca pierwszej połowy. Można powiedzieć, że w tej części gry kibice w hali w Antequerze oglądali koncert gry w wykonaniu Biało-Czerwonych. - Bardzo dobrze się nastawiłyśmy przed tym meczem. Zrobiłyśmy to, co miałyśmy zrobić, czyli dobrze zagrać w obronie i poprawić to, co nie wyszło we wcześniejszych meczach, Myślę, że udało nam się zrobić - mówiła skrzydłowa Julia Zając.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aryna Sabalenka wróciła do treningów. Czas na trawę

Ale w drugiej połowie Holenderki zmieniły system grania i zaczęły odrabiać straty, aż wreszcie w 51. minucie doprowadziły do remisu. - Zaczęły ciągnąć kontrę w drugie tempo i to nas gubiło po prostu. Szwankował powrót do obrony, ale myślę, że nad tym da się popracować i w następnych meczach pokażemy, że to też jest nasza silna strona. Na pewno wczorajszy mecz to było przygotowanie pod Holandię i po prostu dałyśmy z siebie kolejny raz wszystko - powiedziała Oliwia Domagalska. W końcówce świetną zmianę dała bramkarka Oliwia Suliga, która kilkakrotnie zatrzymała piłkę po groźnych atakach. A ostatniego gola dla biało-czerwonych, dającego prowadzenie 33:32, zdobyła Julia Zając. - Pod koniec było troszeczkę nerwowo, ale uważam, że dobrze z tego wyszłyśmy i jednak wychodzimy z grupy z pierwszego miejsca. Tak naprawdę w tym trzecim, ostatnim meczu pokazałyśmy na co nas stać i co potrafimy najlepiej robić. Mam nadzieję, że Polacy są z nas dumni, że dwie drużyny, tak chłopcy, jak i my, awansowaliśmy i że będziemy walczyć o medale - mówiła Zając. Co ciekawe, Polki przed meczem nie zastanawiały się, czy remis da im awans. Stąd radość po ostatniej syrenie była nieco opóźniona. - Rzeczywiście, do końca nie byliśmy przekonane. Chciałyśmy oczywiście ten mecz wygrać i po prostu liczyłyśmy na zwycięstwo, ale remis też oczywiście cieszy - dodała Domagalska.

Wcześniej awans do półfinału zapewnili sobie polscy piłkarze ręczni, którzy pokonali Indie 44:20 i zajęli drugie miejsce w grupie A. W piątkowym półfinale Biało-Czerwoni o godz. 13.45 zmierzą się z Czechami, czyli najlepszą drużyną grupy B. Z kolei piłkarki ręczne o miejsce w finale zagrają z Francją o godz. 18.15. Oba turnieje zakończą się w niedzielę. Polska – Holandia 33:33 (19:13) Polska: Karolina Osowska, Oliwia Suliga - Lucyna Sobecka 9, Julia Zając 4, Aleksandra Sójka 2, Natalia Pankowska 3, Sara Szczukocka 5, Oliwia Domagalska 2, Nikola Głębocka 2, Magdalena Chrapusta, Kamila Grzesista 1, Oliwia Szczepanek 2, Magdalena Berlińska 2, Aleksandra Głuszko 1.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty