Zarówno dla akademików, jak i szczypiornistów Gwardii pojedynek był niezwykle ważny. Ewentualna porażka mogła ich na stałe upchnąć w dolnych rejonach tabeli. Nic więc dziwnego, że obydwie rzuciły na szale wszystkie swoje siły i umiejętności. I konfrontacja dobitnie pokazała, że jak na razie czołowe lokaty należą się innym.
Gdy jednak w pierwszej połowie radomianie wypracowali sobie przewagę 9:6, a w ich bramce Paweł Kuczyński bronił wręcz w niemożliwych sytuacjach, wydawało się, że rozpędzony akademicki team zmiecie wręcz rywali z parkietu. Andrzej Matyszok i Grzegorz Dziewic podkręcili jednak tempo i jeszcze przed przerwą znacznie przyczynili się do wyrównania.
Mówi się, że sportowcy powinni nauczyć się wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Widocznie tej umiejętności jeszcze nie posiedli radomianie. Po przerwie bowiem znów wyszli na pięciobramkowe prowadzenie i tak, jak miało to miejsce wcześniej, pozwolili rywalom na skuteczną pogoń.
Jak się jednak okazało, był to dopiero początek emocji, bowiem to goście wyszli na prowadzenie i utrzymywali je do 58 minuty. Na wymianę ciosów z nimi zdecydował się wówczas Bartłomiej Dąbrowski, który skutecznie zakończył trzy akcje radomian z rzędu. - Ręka w takich momentach nie mogła mi zadrżeć. W końcu po to jestem, żeby wykańczać takie akcje - cieszył się po meczu skrzydłowy, gdy okazało się, że jego trafienia były decydującymi dla losów konfrontacji. - Sami przegraliśmy to spotkanie, bo mieliśmy już komplet punktów w kieszeni. Mamy nauczkę na przyszłość - podsumował tymczasem bramkarz gości Sławomir Donosewicz.
AZS Politechnika Radomska - Gwardia Opole 25:24 (11:11).
Politechnika: Kuczyński - P.Misiewicz 8, Kalita 4, Dąbrowski 3, Świeca 2, Kulik 2, Janasz 2, K.Misiewicz 2, Cupryś 1, Przykuta 1, Sieczka, Rurarz, Guzik.
Gwardia: Donosewicz, Śledź - Matyszok 5, Dziewic 5, Jasiówka 5, Gościłowicz 4, Gradowski 3, Paliwoda 1, Bujak 1, Zajączkowski.