Orlen Wisła Płock celowała w środę w pierwsze zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski podjęli we własnej hali Dinamo Bukareszt i choć mieli po swojej stronie trybuny, zamiast oczekiwanej wygranej przyszła druga porażka. Rywale już na początku meczu objęli prowadzenie, którego nie oddali do samego końca.
Wynik po pierwszej połowie mógł jednak napawać optymizmem, bowiem płocczanie zniwelowali 3-bramkową stratę i na półmetku przegrywali 11:12. Po powrocie na parkiet doprowadzili nawet do remisu, jednak później do głosu ponownie doszli przyjezdni. Szczypiorniści Dinama zdołali nawet odskoczyć na pięć trafień i mimo zrywu Wisły w ostatnich minutach wygrali 28:26.
Rozgoryczenia wynikiem tego pojedynku nie krył Michał Daszek. - Jesteśmy po dwóch meczach Ligi Mistrzów. Myślę, że powinniśmy mieć cztery punkty. O ile tydzień temu Sporting (Sporting Lizbona, red.) był zdecydowanie skuteczniejszym zespołem od nas i grało nam się w tamtym meczu bardzo ciężko, to dzisiaj myślę, że będąc gospodarzem powinniśmy ten mecz wygrać - podsumował w pomeczowej rozmowie z Eurosportem.
ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open zamieni się w turniej ATP 250? Dyrektor odpowiada
- Przestrzeliliśmy bardzo dużo czystych, stuprocentowych sytuacji. Myślę, że to był klucz. Nie wiem, z czego to wynika, bo nie jesteśmy zmęczeni, a na treningu dużą uwagę przykładamy do tej skuteczności. Jestem pewny, że drugiego tak słabego rzutowo meczu nie zagramy i że to był tylko wypadek przy pracy. Wszyscy widzieli, że to nie był nasz dzień - dodał reprezentant Polski.
Doświadczony skrzydłowy, który świetnie czuje się również na rozegraniu, podkreślił, że słabo funkcjonowała również gra w obronie. Zawiódł tym samym jeden ze sporych atutów mistrzów Polski. Teraz czas na szybkie wyciągnięcie wniosków i przygotowanie na kolejnego rywala. A ten będzie z najwyższej półki, bowiem w kolejnym tygodniu do Orlen Areny w Płocku zawita Paris Saint-Germain HB.