W zeszłej kolejce Chrobry zdobył punkt w Piotrkowie i wiele osób spodziewało się, że będzie to sygnał do przebudzenia i zdecydowanie lepszej, a co najważniejsze skutecznej gry. Dwa punkty w meczu z Travelandem pozwoliłby na opuszczenie strefy zagrożonej bezpośrednim spadkiem z Ekstraklasy. Z kolei goście opromienieni wysoką wygraną z Kwidzynem pragnęli podtrzymać dobrą passę.
Miejscowi pojawili się na parkiecie w następującym ustawieniu: Sebastian Zapora w bramce, Marek Świtała i Maciej Ścigaj na skrzydłach, Krzysztof Misiaczyk, Paweł Wita i Krystian Kuta na środku obrony i wreszcie Jarosław Paluch na kole.
Olsztynianie rozpoczęli w składzie: Adam Wolański w bramce, Adam Waśko i Paweł Ćwikliński na skrzydłach, na połówkach Daniel Urbanowicz i Krzysztof Kłosowski, Michał Krawczyk na środku rozegrania, na kole Marek Boneczko.
Początek pojedynku był bardzo wyrównany. Zespoły grały bramka za bramkę i wydawało się, że kibice obejrzą emocjonujący pojedynek, który może rozstrzygnąć ciekawa końcówka. Pierwszy na listę strzelców wpisał się Paluch. Za chwilę odpowiedział były zawodnik Chrobrego Kłosowski. W kolejnych akcjach zespoły zachowywały się bardzo podobnie, z żelazną wręcz konsekwencją. Jeśli gospodarze popełniali błąd, podobnie czynili goście. Jeśli bramkarz jednej z ekip popisywał się doskonałą obroną, za chwilę widzieliśmy rewanż po drugiej stronie parkietu. Do 20 minuty trwała wymiana ciosów, a żaden z zespołów nie potrafił zbudować większej przewagi. Na 9:9 ładnym rzutem z biodra wyrównał Achruk i w tym momencie z gospodarzy uszło powietrze. W błyskawicznym tempie podopieczni Krzysztofa Kisiela odskoczyli na 5 bramek, w czym szczególna zasługa obrony i doskonale spisującego się w bramce Sebastiana Sokołowskiego. Nie można jednak nie zwrócić uwagi na niezwykle nieprecyzyjne i pozbawione siły rzuty głogowian. Goście doholowali bezpieczną przewagę do końca pierwszej odsłony (16:12).
Wydaje się, że problem gospodarzy polegał na tym, że już w momencie wyjścia z szatni na drugie 30 minut brakowało im wiary w zwycięstwo. Zawodnicy stwarzali wrażenie stłamszonych, niepewnych swoich umiejętności. Ponadto nie pomagała publika, której niemrawy doping dostosował się do poziomu gry ulubieńców. Z drugiej strony ujrzeliśmy pewnych siebie olsztynian, którzy chcieli jak najszybciej zdecydować o losach pojedynku. Swoje założenia zrealizowali wręcz bezbłędnie. Postawili twardą i ruchliwą obronę. Nie dopuszczali głogowian do czystych sytuacji, a jeśli już udawało im się oddać rzut, na posterunku stał Sokołowski. Mnożyły się proste błędy, które irytowały tak kibiców jak i samych zawodników. Druga cześć spotkania wyglądała jakby spotkały się ekipy z dwóch różnych klas rozgrywkowych. Chrobry bił głową w mur, a goście spokojnie punktowali, najczęściej z kontry. Nie pamiętam sytuacji żeby kibice wychodzili z hali im. R. Matuszaka jeszcze przed końcowym gwizdkiem sędziego. Ostatnią bramkę w bardzo jednostronnym i przez to nudnym spotkaniu zdobył Mateusz Kopyciński.
SPR Chrobry Głogów - OKPR Traveland Społem Olsztyn 20:32 (12:16)
Chrobry: Zapora, Szczęsny - Paluch 5, Żak 2, Świtała 1, Kuta 3, Piotrowski 3, Misiaczyk, Stodtko, Wita, Ścigaj 2, Mochocki, Achruk 4, Łucak
Traveland: Wolański, Sokołowski - Ćwikliński 10, Urbanowicz 1, Frelek 3, Kłosowski 4, Waśko, Zyśk, Masiak 1, Kopyciński 5, Bartczak, Szymkowiak 1, Krawczyk 3, Boneczko 4.
Widzów: 1000.
Sędziowie: Włodzimierz Chmielecki (Kwidzyn), Mirosław Majchrowski (Gdańsk).