Paweł Rusek (trener Ostrovii): Przeciwnik przyjechał do Ostrowa po dwa punkty a nie na sparing, bo bardzo ich potrzebował. Spodziewaliśmy się, że może to być mecz walki, aczkolwiek zagraliśmy słabe spotkanie. W pierwszej połowie zabrakło obrony, brakowało ataku pozycyjnego, kontr. Wynik był taki, jaki był. Po przerwie kilka minut było dobre w naszym wykonaniu. Wyszliśmy na prowadzenie dwoma bramkami, ale uwierzyliśmy w to, że można praktycznie na stojąco wygrać to spotkanie. Zaczęła się nerwówka. Popełniliśmy 17 strat i było ich zdecydowanie więcej jak w poprzednich dwóch meczach. Ja zawsze powtarzam, że wolę mecz słabszy w wykonaniu naszych zawodników, ale wygrany niż spotkanie zagrane znakomicie, ale bez zwycięstwa. W ostatniej akcji uważam, że rzut został oddany troszeczkę za szybko, jeżeli była z niego bramka to właściwie można powiedzieć, że został oddany w odpowiednim momencie.
Błażej Potocki (bramkarz Ostrovii): Nie spodziewaliśmy się, że rywal postawi nam tak wysokie warunki. Nie mogliśmy znaleźć skutecznej recepty na grę w obronie, pozwalając gościom na oddawanie rzutów z czystych pozycji. Całe szczęście, że udało nam się odnieść zwycięstwo na koniec rundy.
Maciej Nowakowski (rozgrywający Ostrovii): W pierwszej połowie zagraliśmy katastrofalnie. Po przerwie strasznie się męczyliśmy. W szatni mówiliśmy sobie o założeniach. Przez kilka minut było dobrze, bo wyszliśmy na dwie bramki przewagi. Później znowu jakby się wkradła w nasze szeregi jakaś nerwowość i jakbyśmy nie mieli siły. Zespół z Gryfina grał swoje, miał jednego rzucającego zawodnika. W ataku i w obronie graliśmy bardzo słabo. W ostatniej akcji Łukasz Jaszka miał podać piłkę do Przemka Zawidzkiego albo do mnie. Ja dostałem piłkę po prostu rzuciłem na szczęście dla nas wpadło.