Polki liczyły na więcej. "Za łatwo"

Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: Monika Kobylińska
Materiały prasowe / Paweł Bejnarowicz / ZPRP / Na zdjęciu: Monika Kobylińska

Porażka Polek na początek gry w drugiej rundzie mistrzostw Europy w piłce ręcznej kobiet. Monika Kobylińska wyliczyła przyczyny przegranej 25:33 ze Szwecją.

Monika Kobylińska i pozostałe reprezentantki Polski rozegrały pierwszy mecz ME 2024 w Debreczynie. Do Węgier przeniosły się po awansie do drugiej fazy turnieju. W pierwszej Biało-Czerwone zanotowały dwa zwycięstwa z Portugalią i Hiszpanią, a także porażkę z Francją.

Zadanie nie było proste. Polska zagrała ze Szwecją, która jest kandydatem nawet do podium mistrzostw Europy. W przeszłości drużyna ze Skandynawii osiągała znacznie lepsze wyniki w turniejach wysokiej rangi.

- Mecz zaczął się dla nas trudno, ale wróciłyśmy do gry. Przez całą pierwszą połowę twardo walczyłyśmy. Niepotrzebnie, z powodu prostych błędów, zeszłyśmy na przerwę z dwiema bramkami straty, a nie z prowadzeniem albo chociaż remisem - mówi kadrowiczka Monika Kobylińska.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Prowadzenie do przerwy dodało Szwedkom skrzydeł na drugą połowę. Nam z kolei od początku zabrakło energii i za łatwo oddałyśmy ten mecz - dodaje Kobylińska.

Polska rozegra jeszcze trzy mecze w grupie. Na kolejny jej występ nie trzeba będzie długo czekać, ponieważ konfrontacja z Węgrami rozpocznie się w piątek o godzinie 20:30.

- Mam nadzieję, że zagramy równo i na wysokim poziomie przez przynajmniej 45-50 minut meczu. Liczę na szybkie wyciągnięcie wniosków. Wrócimy na boisko pełne energii. Do piątku każda z nas będzie ponownie zmotywowana, skupiona i gotowa do walki. Niepotrzebna jest dodatkowa mobilizacja w takim turnieju jak mistrzostwa Europy - zapowiada Monika Kobylińska.