Gospodarze z dużymi ambicjami przystąpili do meczu z utytułowanym zespołem z województwa świętokrzyskiego. - To rywal z najwyższej półki, ale my czujemy się dobrze przygotowani. Nie chcemy pompować balonika, ale jesteśmy pełni nadziei, że uda nam się sprawić niespodziankę na naszym boisku - powiedział dla strony kprostrovia.pl Marek Szpera.
Faktycznie ostrowianie zaczęli mocno i już od pierwszych minut starali się prowadzić z wicemistrzami Polski wyrównaną walkę. Kielczanie co prawda szybko wyszli na prowadzenie 3:1, ale gracze Kima Rasmussena doskonale odpowiedzieli i po chwili doprowadzili do remisu. Przez chwilę nawet sami mieli przewagę jednego trafienia (5:4), ale na więcej żółto-biało-niebiescy im nie pozwolili, przejęli inicjatywę i rzucili pięć bramek z rzędu. To jednak nie wystarczyło, by powstrzymać gospodarzy, którzy cały czas starali się utrudnić życie rywalom.
Przede wszystkim w ofensywie Ostrovii dwoił się i troił Kamil Adamski. Rozgrywający znalazł sposób na Bekira Cordaliję, dzięki czemu ostrowianie przez całą pierwszą połowę utrzymywali kontakt z kielczanami. Szczypiorniści Industrii musieli cały czas mieć się na baczności, bo ich przeciwnicy byli blisko i nie pozwalali im odskoczyć na więcej niż trzy trafienia.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni wyznała, że choruje. "Byłam pod ścianą"
Sytuacja uległa zmianie, gdy w bramce wicemistrzów Polski pojawił się Miłosz Wałach. Golkiper obronił aż pięć rzutów karnych wykonywanych przez gospodarzy, ale i świetnie stopował ich w ataku pozycyjnym.
Spotkanie zakończył z 52. procentową skutecznością, a jego parady umożliwiły żółto-biało-niebieskim na wyprowadzanie kontrataków i sukcesywne powiększanie przewagi. Gdy przyjezdni odskoczyli na dziesięć trafień, wiadomo było, że ostrowianom nie uda się już odrobić strat.
Adamski skończył starcie z dziesięcioma bramkami na koncie, natomiast autorem dziewięciu trafień był Arkadiusz Moryto. MVP spotkania w pełni zasłużenie wybrano natomiast Wałacha.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Industria Kielce 26:38 (15:17)