Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Reprezentacja zajęła 25. miejsce w mistrzostwach świata. Z polską piłką ręczną jest tak źle?
Karol Bielecki, były wybitny reprezentant Polski: Możemy cukrować, ale po co?
Proszę mówić szczerze.
Nie jesteśmy drużyną na pierwszą piątkę. Turniej pokazał, gdzie się znajdujemy jako cała dyscyplina. Tak właśnie wygląda stan polskiej piłki ręcznej.
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
Dlaczego tak jest?
Zawodnicy kadry grają głównie w polskiej lidze, która nie jest za mocna. I to się później przekłada na wyniki reprezentacji. Powtarzałem już wcześniej: musimy skupić się na pracy z młodzieżą. Od tego trzeba zacząć budowę. Najpierw musi być mocny narybek, wtedy nasi zawodnicy zaczną coś znaczyć za granicą, a w następnej kolejności staną się siłą kadry.
Ostatnie lata zostały przespane?
Mam wrażenie, że w naszym blisko czterdziestomilionowym kraju prawie w ogóle nie pracujemy z młodzieżą. Odbijamy się od ściany do ściany. Ktoś przyjdzie, próbuje wprowadzić swój pomysł, za chwilę odchodzi. Brak systemu, który wykreuje lub ukierunkuje początkującą młodzież do uprawiania sportu. W przedszkolach nie ma zajęć ogólnorozwojowych dla dzieci. Brakuje gimnastyki, judo, ćwiczeń lekkoatletycznych. Nie ma pieniędzy na trenerów, którzy mogliby się dzieciakami zająć. Daje się natomiast dwadzieścia albo pięćdziesiąt milionów złotych na sport zawodowy i można być z siebie zadowolonym. A tak naprawdę, nic to nie przynosi.
Kwoty, które pan przytoczył, szokują.
Powinniśmy odwrócić piramidę finansowania sportu, nie pchać kasy na kluby zawodowe, a finansować ludzi z pasją, którzy chcą pracować z młodzieżą i sport amatorski. Musimy wymuszać na przedszkolach i szkołach w klasach 1-3 prawdziwe zajęcia ogólnorozwojowe. A w kolejnych klasach skupiać się już na ukierunkowaniu na konkretną dyscyplinę.
Widzę, że ma pan konkretny plan na usprawnienie systemu.
Ręce mi opadają na to wszystko. Mam dzieci w wieku 8 i 6 lat, wiem jak to wygląda. Gdybym pozostawił je same sobie, mówię o rozwoju, jaki gwarantuje nam Polska, to by się nie rozwinęły. Nie byłyby zaopiekowane pod kątem sportowym w ogóle. Za parę lat nie miałyby podstaw, by zdziałać cokolwiek w sporcie. Kiedyś moje pokolenie biegało po podwórku, cały czas byliśmy w ruchu. A teraz dzieci wolą kanapę, telewizor.
Dlatego mamy później takich nie do końca sprawnych piłkarzy nożnych, ręcznych, czy zawodników w innych dyscyplinach, którym dużo brakuje do międzynarodowego, światowego poziomu.
Widzi pan osoby pracujące w sporcie, które rozumieją powagę sytuacji?
Wie pan, jak to wygląda. Już w 2007 roku mówiłem, że nic się nie robi, by zachować pewną kontynuację naszych wyników. Mieliśmy sukces, wicemistrzostwo świata, dwa razy brąz. Łatwiej można było znaleźć chętnych do uprawiania tego sportu. Teraz sukcesów nie ma.
Nie widzę obecnie ludzi chętnych do współpracy. Nie widzę, by cokolwiek się zmieniało. Mówimy dużo o lekcjach dotyczących odżywiania się, a gdzie dbanie o rozwój fizyczny? Chyba nikomu nie zależy, żebyśmy byli dumni jako sportowcy i jako naród. Przeznaczamy pieniądze na podatki i zamiast wykorzystać to godnie na nasze dzieci, to lukrujemy sobie ten świat. Wielka kasa jest przepalana na ruchy pod publiczkę. Komu zależy dziś na sporcie? Nielicznym. Rodzicom, którzy się poświęcają.
Pana pokolenie oszukało przeznaczenie?
Dużo czynników się złożyło. Był wyż demograficzny, ja byłem w klasie sportowej, miałem WF dwa razy dziennie i faceta, który był pasjonatem ręcznej. W naszej lidze na południu Polski mieliśmy dwanaście zespołów juniorskich. Dzisiaj nie wiem, czy znalazłyby się cztery. A im mniej grających, tym mniej talentów.
Ale w krzyżowaniu ludzi jesteśmy za to mistrzami świata. Jednego trenera ukrzyżujemy, drugiego, ale jeśli chodzi o uderzenie się w pierś, to wygląda to gorzej.
Sąd nad Kamilem Syprzakiem, który opuścił zgrupowanie kadry z powodu kontuzji, to pana zdaniem temat zastępczy?
Nie znam sytuacji od środka, nie chcę osądzać. Fakty są takie, że Kamil jest zawodnikiem klasy światowej. W momencie, gdy naprawdę mamy mizerię w polskim szczypiorniaku, Kamil dużo sobą reprezentuje i takiego człowieka trzeba szanować. Facet poświęca zdrowie dla kadry, a wiesza się na nim psy, bo postanowił leczyć uraz w domu. Najprościej oczerniać. Ja się z tym nie zgadzam. Trzeba patrzeć szeroko, co Kamil robił dla kadry.
Wracamy do tematu "krzyżowania".
Trenera Marcina Lijewskiego też wieszają. Z takimi ludźmi, z jakimi on pracował, nikt z nas nie miał styczności. Ma duże doświadczenie, ale nie stworzy sukcesu z niczego. Brak mu materiału.
Mimo wszystko widzi pan światełko w tunelu?
Jeżeli Ministerstwo Sportu nawiąże współpracę ze Sławkiem Szmalem, przychyli się do jego pomysłów, jeśli zaczniemy coś na szeroką skalę w kraju, to jest szansa. Potrzebujemy systemu, trenerów, którzy będą rozwijali dzieci w przedszkolach i szkołach. Są hale, są miejsca, tylko chęci potrzeba. Nie lubię zakłamywać rzeczywistości. Jeśli nie zajdą większe zmiany, to lepiej nie będzie.
Mówimy o podstawach rozwoju przyszłości Polski. Nawet nie o sporcie, ale o młodzieży, która jest wartością tego kraju. Ludziach silnych, pewnych siebie, psychicznie mocnych, fizycznie dbających o siebie. A to wszystko u nas leży.
To mocne słowa.
Oczekujemy od ludzi, że będą patriotami, ale zacznijmy wymuszać coś na naszym kraju.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty