Wpadli w kłopoty na własne życzenie. To stało się później

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: mecz Rebud KPR - Azoty-Puławy
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: mecz Rebud KPR - Azoty-Puławy

Zawodnicy Rebud KPR Ostrovia po kiepskim początku zdołali odrobić straty i pokonać Azoty-Puławy (36:33). - Chwała dla drużyny, że wyciągnęliśmy wnioski - skomentował bramkarz tej ekipy, Mikołaj Krekora.

Podopieczni Kima Rasmussena przystąpili do tego meczu pewni zajęcia trzeciego miejsca w rundzie zasadniczej. W zupełnie innej sytuacji byli ich piątkowi rywale. Azoty-Puławy mogły jeszcze awansować do fazy play-off, ale potrzebowały do tego zwycięstwa w Ostrowie i korzystnych dla siebie wyników ekip z Kalisza i Lubina.

Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla przyjezdnych, którzy prowadzili już nawet 10:7. Wtedy duński szkoleniowiec Rebud KPR poprosił o czas. Wtedy gra jego zespołu znacząco się zmieniła.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"

- Pierwsza połowa to było ewidentnie granie nie na naszym poziomie. Trochę na własne życzenie zrobiliśmy dużo rzeczy, których nie mieliśmy - przyznał wprost bramkarz Mikołaj Krekora.

Doświadczony zawodnik podkreślił, że w każdym meczu jego zespół chce dawać z siebie 100 procent możliwości. Na początku było jednak widać rozprężenie w związku z pewnym miejscem w tabeli.

- Chwała dla drużyny, że wyciągnęliśmy wnioski, wrzuciliśmy kolejny bieg i finalnie wygraliśmy. Powinniśmy być zadowoleni - dodał.

Na tę chwilę nie wiadomo, kto będzie rywalem Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski w ćwierćfinale Orlen Superligi mężczyzn. Wszystko zależeć będzie od wyników 26. kolejki spotkań. W grę wchodzą mecze z PGE Wybrzeżem Gdańsk, Corotop Gwardią Opole oraz Górnikiem Zabrze. Azoty-Puławy natomiast trafiły do grupy spadkowej.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści