Reprezentacja Polski wciąż ma szanse na awans na mistrzostwa Europy, ale czwartkowa porażka z Izraelem mocno skomplikowała sytuację w grupie 8. Nastała też głucha cisza. Selekcjoner Jota Gonzalez zabrał głos dopiero po kilku dniach.
Spotkanie na neutralnym terenie zakończyło się wstydliwym wynikiem 31:33 (---> RELACJA). Jaka jest tego przyczyna?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
- Wielka szkoda, że przegraliśmy mecz. Myślę, że naszym problemem w meczu z Izraelem było to, że graliśmy zbyt nerwowo przez całe spotkanie. W ataku potrafiliśmy regularnie dochodzić do czystych okazji, ale brakowało nam skuteczności przy rzutach - ocenił selekcjoner.
Trener zaznaczył również, że jego zawodnikom zabrakło pewności w działaniach defensywnych. - W obronie natomiast czasem brakowało odrobiny szczęścia przy przejęciach piłki oraz zdecydowania w sytuacjach jeden na jeden lub dwa na dwa oraz przy rzutach przeciwników. Mam nadzieję, że szybko poprawimy te błędy - podkreślił Jota Gonzalez, cytowany przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce.
Po pięciu kolejkach eliminacji do ME 2026 Polacy mają na koncie cztery punkty i zamykają tabelę grupy 8, jednak nadal mogą wywalczyć awans. Warunek jest jeden - w niedzielę nie mogą przegrać, a najlepiej będzie jeśli pokonają Rumunię. Każdy inny wynik może oznaczać koniec marzeń o turnieju finałowym.
Mecz Polska - Rumunia odbędzie się 11 maja o godzinie 18:00 w Gorzowie Wielkopolskim. Równolegle rozgrywany będzie pojedynek Portugalia - Izrael. Jeśli Polacy wygrają, a Izrael przegra, Biało-Czerwoni awansują z drugiego miejsca.