Polacy grali mecz ostatniej szansy i wygrali z Rumunią 30:29, zapewniając sobie awans do Mistrzostw Europy. Po spotkaniu odbyło się uroczyste pożegnanie i uhonorowanie Krzysztofa Rudomina oraz Jerzego Buczaka. Drugi z wymienionych był filarem sztabu medycznego polskiej reprezentacji od trzech dekad. Teraz powiedział "pas".
- Myśl odejścia z reprezentacji miałem już rok temu. W momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że w Gorzowie będzie jeden z ważnych meczów eliminacji, to tak sobie postanowiłem, że to właśnie w Gorzowie zakończę karierę po 35 latach. Nic lepszego nie było do zrobienia - zdradził legendarny fizjoterapeuta, zapytany o to, kiedy zaczął myśleć o zakończeniu kariery.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Znalazła miłość. Córka gwiazdy sportu jest szczęśliwa
- Pracowałem połowę życia z reprezentacją. Jestem najdłużej pracującym fizjoterapeutą na świecie, jeżeli chodzi o piłkę ręczną. Mam takiego statystyka w związku, który to liczy dokładnie. Nie ma takiego człowieka, który ma więcej występów w reprezentacji - przekazał nam 71-latek.
Jak będzie wspominał swój czas z kadrą? - Z wielką przyjemnością, sentymentem. Ten kontakt na tym się jednak nie skończy. Gdzieś tam pozwolą mi przyjechać na mecz, już jako kibic. Chłopaki myślą, co tam ze mną zrobić - śmiał się kożuchowianin z urodzenia.
Przez tyle lat zebrać można było wiele różnych doświadczeń. Rolą fizjoterapeuty jest zapobiegać urazom, a kiedy się już takowe pojawią, to jakoś im zaradzić. Jakie najtrudniejsze przypadki trafiły w ręce Jerzego Buczaka? - Bardzo dużo zerwanych więzadeł, zwichnięte barki i tradycyjne skręcenia stawów skokowych. Nie chcę jednak wchodzić w szczegóły. Generalnie najbardziej narażone na urazy u piłkarzy ręcznych są barki i kolana - wytłumaczył.
Niedzielny pojedynek eliminacji w Arenie Gorzów z pewnością był wyjątkowy. - Siedziałem na ławce i tupałem nóżkami, żeby mecz nie był przegrany, bo co to byłoby za pożegnanie? - powiedział z uśmiechem.
Z byłym już fizjoterapeutą reprezentacji Polski rozmawialiśmy blisko godzinę po meczu. - Wyszło tak, jak należy. Myślę, że chłopaki awansują. To już od nas nie zależy, ale jest bardzo wielka szansa, że z trzeciego miejsca, a może nawet z drugiego, jeżeli Portugalia pokonała Izrael - mówił. Od dziennikarzy dowiedział się o porażce Izraela i awansie Biało-Czerwonych z drugiej lokaty. - Nawet o tym nie wiedziałem. Super! - dodał.
Zakończenie współpracy z polską kadrą szczypiornistów to jednak nie zapowiedź całkowitej emerytury. Na tę jeszcze przyjdzie czas. Jerzy Buczak znany jest też z pomagania żużlowcom Gezet Stali Gorzów. - Zostaję w żużlu, jak najbardziej. Na emeryturę jeszcze nie zamierzam iść. Człowiek swoje lata ma, ale już teraz będzie spokojniej, bo tak to dwa, trzy miesiące w roku była kadra ręcznej. Będzie luźniej, chociaż człowiek jak marynarz się przyzwyczaił i zaraz będzie tęsknił, żeby wyjechać. Zobaczymy, jak to się ułoży. Oby zdrowie było - zakończył.