Orlen Wisła znów złota! Płocczanie mistrzami Polski

PAP / Piotr Polak / Radość Orlen Wisły Płock
PAP / Piotr Polak / Radość Orlen Wisły Płock

Końca dobiegła rywalizacja o mistrzostwo Polski sezonu 2024/2025. Orlen Wisła Płock po serii rzutów karnych wygrała z Industrią Kielce w drugim meczu i w Hali Legionów cieszyła się ze złotych medali.

Pierwszy finałowy pojedynek był prawdziwym rollercoasterem - przyniósł ogromne emocje, obfitował w wiele nerwowych sytuacji i znów zakończył się decyzją, którą wielu uznało za mocno kontrowersyjną.

Wściekłość, poczucie niesprawiedliwości, rozczarowanie - przekrój nastrojów w kieleckiej ekipie był po tym starciu spory. Jedno było pewne - ani jedna tych emocji nie była pozytywna. Żółto-biało-niebiescy zapowiadali, że negatywne doświadczenia przekują w koncentrację i ze zdwojoną motywacją przystąpią w środę do rewanżu w Hali Legionów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!

Wisła w tamtym pierwszym starciu wykaraskała się z ogromnych tarapatów. Nafciarze przegrywali przez większą część spotkania, ale w końcówce zaliczyli świetny pościg, naciskali rywali i ich konsekwencja przyniosła skutek - doprowadzili do remisu, a w ostatnich sekundach wywalczyli zwycięstwo. Od mistrzostwa Polski dzielił ich już więc tylko jeden krok.

Kielczanie mieli zamiar zrobić wszystko, by nie dopuścić, aby ten krok Wiślacy postawili w Hali Legionów. Szczypiorniści Industrii mieli jeden cel, jedno zadanie - wygrać i doprowadzić do wyrównania rywalizacji i trzeciego meczu.

I gospodarze jak zapowiadali, tak zrobili. Żółto-biało-niebiescy od początku ruszyli do ataku, a już w pierwszych akcjach formą błysnął Bekir Cordalija. Bośniak zaczął mecz od trzech udanych obron i szybko okazało się, że to nie koniec jego świetnych parad. Jeśli gracze z województwa świętokrzyskiego wyobrażali sobie początek pojedynku, to lepszego nie mogli sobie wymarzyć - Cordalija szalał między słupkami, a oni po nieco ponad dziesięciu minutach gry prowadzili 6:1.

Płocczanie wyglądali na nieco zagubionych i zaskoczonych poczynaniami rywali. Grali dobrze w defensywie, ale ich atak pozostawiał dużo do życzenia. Gdy Moryto zdobył bramkę na 6:1 wreszcie zareagował Xavier Sabate. Hiszpański szkoleniowiec dobrze wykorzystał przerwę i cokolwiek powiedział swoim zawodnikom, zadziałało.

Kolejny fragment pojedynku zdecydowanie należał do Nafciarzy. Przyjezdni sukcesywnie starali się odrabiać straty i nie trzeba było długo czekać, by przewaga kielczan stopniała do jednego trafienia. Żółto-biało-niebiescy po dobrym początku zaczęli popełniać proste błędy w ofensywie - kilkukrotnie zgubili piłkę, ich gra była zdecydowanie bardziej rwana i to miało odzwierciedlenie w wyniku. Płocczanie zbliżyli się do gospodarzy na jedno oczko, ale wtedy ponad siedmiominutowy przestój przerwał Daniel Dujshebaev.

Pierwszą połowę można było podzielić na trzy niemal równe fragmenty - świetny początek Industrii, doskonały pościg Wisły i znów dobre dziesięć minut gospodarzy, którzy w końcówce zdołali odskoczyć na trzy trafienia.

Na dziewiętnaście sekund przed końcem tej części meczu sędziowie po wideoweryfikacji postanowili czerwoną kartką ukarać Mirsada Terzica.

Wisła była drużyną z misją. Nafciarze wiedzieli, że skoro udało im się odwrócić losy pierwszego meczu, to są też w stanie zrobić to w drugim pojedynku. Nie mieli zamiaru dopuścić, by strata Terzica odbiła się na ich grze i po przerwie ze zdwojoną siłą rzucili się do odrabiania strat. Druga połowa zaczęła się od trafienia Przemysława Krajewskiego, chwilę później swoją bramkę dołożył Michał Daszek i znów przyjezdni zbliżyli się na jedno trafienie.

Odpowiedział Karacić, ale kielczanie sporo wysiłku musieli włożyć w każdą swoją akcję. Powtarzał się zresztą scenariusz z pierwszego pojedynku, gdy żółto-biało-niebiescy kilkukrotnie budowali przewagę, by po chwili pozwolić rywalom na zmniejszenie jej do jednego oczka.

Nerwy czuć było niemal w każdej akcji, obie ekipy zaliczały fragmenty, w których błędy wręcz się mnożyły. Zawodnicy po obu stronach kilkukrotnie mieli kłopoty z opanowaniem piłki. Emocje jednak sięgały zenitu, a atmosfera była naprawdę gorąca.

Gdy Miłosz Wałach obronił rzut karny wykonywany przez Przemysława Krajewskiego, kibice gospodarzy wpadli w euforię. Droga do zwycięstwa była jednak bardzo daleka - ten moment do ostatniej syreny dzieliło jeszcze dwadzieścia minut.

Wisła jednak ani na moment nie odpuszczała, cały czas starała się skracać dystans. Gospodarze mieli jednak w swoich szeregach Michała Olejniczaka, który ani razu się nie zawahał i brał odpowiedzialność na swoje barki.

W 50. minucie Nafciarze dopięli swojego - kontrę wykorzystał Daszek i na tablicy wyników po raz pierwszy w tym spotkaniu pojawił się remis - 18:18. Wiślacy grali niezwykle twardo i czujnie w obronie, gospodarzom udało się jednak skutecznie odpowiedzieć - ze skrzydła trafił Dylan Nahi.

Płocczanie nie wykorzystali swojej akcji, o czas poprosił Tałant Dujszebajew, ale ustawiony przez niego atak nie doszedł do skutku - Szymon Sićko oddał piłkę prosto w ręce rywali, do kontry znów pobiegł Daszek i ponownie doprowadził do wyrównania.

Kieleccy bramkarze wznosili się na wyżyny - Miłosz Wałach na nieco ponad cztery minuty przed końcową syreną znów obronił rzut karny. Chwilę później Michał Olejniczak pokonał Hallgrimssona i fani żółto-biało-niebieskich na kilka sekund mogli odetchnąć z ulgą. Ich spokój nie trwał jednak długo - chociaż Wisła grała w osłabieniu (kara dla Krajwskiego), to za sprawą Mihy Zarabca zdołała odrobić dwie bramki i ponownie wyrównać stan rywalizacji.

Na trzydzieści trzy sekundy przed końcem Abel Serdio po raz pierwszy wyprowadził Nafciarzy na prowadzenie. Fani płockiej ekipy wpadli w euforię, a Industria znalazła się najtrudniejszej sytuacji w całym pojedynku. O czas poprosił Tałant Dujszebajew, jego zawodnicy byli blisko straty piłki, ale sędziowie uznali, że Igor Karacić był faulowany. Żółto-biało-niebiescy na rozegranie ostatniej akcji mieli sześć sekund. Trafił Nahi.

Tym razem przerwę postanowił wykorzystać Sabate - do końca pojedynku zostały niespełna dwie sekundy. Płocczanie nie zdążyli. O zwycięstwie miały zdecydować rzuty karne.

Pierwszy do rzutu podszedł Przemysław Krajewski i pewnie pokonał Miłosza Wałacha. Sztuka ta nie udała się Szymonowi Sićce - jego trafienie z dużym spokojem obronił Mirko Alilvović. Nie pomylił się za to Michał Daszek, a pierwszy gol dla kielczan padł po rzucie Igora Karacicia. Bekir Cordalija nie zatrzymał Mihy Zarabca, a Alilović Moryty. Bośniak odbił jednak próbę Pirocha, ale sporo nad bramką przestrzelił Cezary Surgiel. Fazekas miał piłkę na zwycięstwo, ale lepszy od niego okazał się Cordalija. Ostatniej siódemki nie trafił Łukasz Rogulski.

Orlen Wisła Płock została tym samym mistrzem Polski sezonu 2024/2025.

Orlen Superliga mężczyzn, finał, 2. mecz:

Industria Kielce - Orlen Wisła Płock 22:22 (10:7) k. 2:3
Industria:

Wałach, Cordalija - Olejniczak 5, Nahi 4, Moryto 2, Surgiel 2, D. Dujshebaev 2, Kaddah 2, A. Dujshebaev 1, Karalek 1, Karacić 1, Monar 1, Gębala 1, Kounkoud, Sićko, Rogulski.
Karne: 2/4
Kary: 6 min.

Orlen Wisła: Alilović, Hallgrimsson - Zarabec 5, Serdio 4, Daszek 4, Szita 3, Żytnikow 2, Dawydzik 1, Fazekas 1, Krajewski 1, Samoiła, Susnja, Mihić, Sroczyk, Terzić, Piroch.
Karne: 2/6
Kary: 16 min. (+ cz. k. Terzić w 30')

Komentarze (20)
avatar
Gregorius07
5.06.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Najgorsi na bosku: Sićko i obaj Dujszebajewowie. Tragedia po prostu... 
avatar
realny sceptyk
5.06.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie o złoto,a o pierwsze miejsce! 
avatar
tomas68
5.06.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ogromne zasłużone gratulacje.
Tylko jakim bylibyśmy mistrzem bez tak zacnie zamożnego sponsora.
Niestety ale taki sponsoring dla uczciwości rozgrywek powinien być regulowany.
Co nie zmienia fa
Czytaj całość
avatar
adam na
5.06.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Trener z Kielc przez lata opierał się na jednej taktyce – skutecznej, gdy miał do dyspozycji klasowych zawodników. Jednak czasy się zmieniły: brakuje funduszy, odchodzą najlepsi, a zespół nie j Czytaj całość
avatar
kamil1984
5.06.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Transfery Wisły na przyszły rok mówią same za siebie ,tak więc powodzenia dla Kielc 
Zgłoś nielegalne treści