Los Azotów Puławy wciąż niepewny. Klub otrzymał licencję na grę w Orlen Superlidze, ale może z niej nie skorzystać. - Czekamy jeszcze na ostatnią decyzję w poniedziałek. Jeżeli nie zgłosi się żaden sponsor, będziemy musieli złożyć rezygnację z uczestnictwa - mówi prezes Jerzy Witaszek w rozmowie z Radiem Lublin.
Sytuacja puławskiego klubu gwałtowanie pogorszyła się po wycofaniu się Grupy Azoty ze sponsoringu w kwietniu 2024 roku. - Szukaliśmy pomocy u miasta i partnerów zewnętrznych, ale nie udało się nikogo przekonać. Prezydent Puław odmówił wsparcia na poziomie dwóch milionów złotych - tłumaczy prezes. W klubie nie kryją, że brak tych środków oznacza koniec rywalizacji na najwyższym szczeblu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ewa Swoboda zaskoczyła. Tylko spójrz na te kreacje!
Na koniec marca Azoty spełniły wymagania licencyjne, przedstawiając budżet na poziomie dwóch milionów złotych. Te środki pozwoliły utrzymać drużynę do końca sezonu i rozliczyć zobowiązania. Klub zredukował koszty administracyjne i sprzedał kilku zawodników. Mimo tego dziś pieniędzy na nowy sezon nie ma, a Witaszek nie chce ryzykować zadłużenia w trakcie rozgrywek.
- Jeżeli nie będziemy występować w rozgrywkach Superligi, a ewentualnie w drugiej lidze, trenerem będzie szkoleniowiec, który aktualnie prowadzi zespół juniorski - mówi prezes klubu.
- Nie sądziłem, że będzie tak trudno pozyskać środki. Liczyłem na to, że miasto nie dopuści, aby seniorska piłka ręczna stąd zniknęła. (...) Jeżeli pan prezydent usłyszy moją wypowiedź, to naprawdę proszę pomyśleć, żeby dać jeszcze raz klubowi szansę na walkę o nowych sponsorów. To walka, bo dotarliśmy naprawdę do wielu firm i państwowych, i prywatnych, aby ratować pierwszą drużynę - dodaje prezes.
To nie wszystko, ponieważ pod znakiem zapytania stoi też przyszłość sekcji młodzieżowych. Miasto przeznaczyło 115 tysięcy złotych, ale połowę tej sumy otrzymuje MOSiR ramach opłat za obiekty. Przy dziesięciu grupach młodzieżowych to kwota niewystarczająca.