Faworytem tego spotkania 4. kolejki Orlen Superliga mężczyzn była Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Gospodarze nie przegrali bowiem u siebie od maja i niewiele zapowiadało na to, aby miało się to zmienić w niedzielę. Szczególnie że Piotrkowianin Piotrków Trybunalski wygrał na ten moment tylko jedno spotkanie w tym sezonie.
Początek był wyrównany i choć ostrowianie byli w stanie odskoczyć na dwa trafienia, rywale zdołali odrobić te straty. Przełom nastąpił w środkowej fazie tej części. Wówczas gospodarze popisali się 4-bramkową serią i po bramce Roberta Kamyszka w 14. minucie odskoczyli na 9:6.
ZOBACZ WIDEO: Poruszający moment. Po zawodach chłopiec podszedł do polskiej mistrzyni
Tym razem piotrkowianie nie zdołali już doprowadzić do remisu. Dwukrotnie byli co prawda o krok od wyrównania, ale prowadzący odarli ich ze złudzeń. W decydujących fragmentach szczypiorniści Ostrovii dodatkowo się zmobilizowali i do szatni schodzili z wynikiem 17:13 po dwóch trafieniach Iwana Burzaka.
Przerwa nie ostudziła zapału miejscowych, ani też nie pobudziła przyjezdnych. Pokazały to już pierwsze minuty, w trakcie których ostrowianie powiększyli przewagę do sześciu trafień. Rywale sprawiali wrażenie przygaszonych, widząc, że nie są w stanie zagrozić prowadzącym.
Kropką nad "i" mogła być kolejna seria miejscowych, która pozwoliła im odskoczyć na 31:23. Piotrkowianie zdołali się jednak jeszcze zmobilizować, popisali się pięcioma trafieniami z rzędu i na trzy minuty przed końcową syreną wyraźnie przybliżyli się do rywali. Gospodarze nie dali się zaskoczyć i później już tylko oni rzucali bramki. W efekcie mogli cieszyć się ze zwycięstwa 35:29.
4. kolejka fazy zasadniczej:
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 35:29 (17:13)