Stal tym razem była bezradna. Świetna druga połowa Gwardii przesądziła o losach meczu

Materiały prasowe / Orlen Superliga / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: Bartosz Jurecki (Gwardia Opole)
Materiały prasowe / Orlen Superliga / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: Bartosz Jurecki (Gwardia Opole)

Stal Mielec tym razem nie zaskoczyła. Corotop Gwardia Opole odpaliła fajerwerki w drugiej połowie i nie dała szans beniaminkowi Orlen Superligi mężczyzn.

Handball Stal Mielec obiecująco rozpoczęła sezon Orlen Superligi mężczyzn. 9 punktów po pięciu spotkaniach beniaminka - raczej mało kto się spodziewał tak dobrego wyniku. Co się z pewnością rzucało w oczy, to domowe zwycięstwa z Netland MKS Kalisz i KGHM Chrobrym Głogów. W poniedziałek przyszła kolej na kolejny mecz w Mielcu. Tym razem przeciwnikiem była Corotop Gwardia Opole. Patrząc na to, kogo już Stal była w stanie pokonywać we własnej hali, Bartosz Jurecki naprawdę mógł z dużym niepokojem patrzeć na tę potyczkę.

Zwłaszcza że jego drużyna, co by nie mówić, słabo weszła w sezon. Najlepiej o tym świadczy ostatnia porażka domowa z Zepter KPR Legionowo. W Mielcu jednak toczyli w pierwszej połowie zażarty pojedynek. Przez pierwsze 30 minut żadna z drużyn nie mogła sobie wypracować nawet na chwilę jakiejś bezpiecznej zaliczki. W zespole Stali ważną rolę odgrywał lewoskrzydłowy Maksim Krasovskii, który bardzo pewnie rzucał bramki.

ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć

Jeśli jednak ktoś może mówić o niewykorzystanej sytuacji w pierwszej połowie, to właśnie gospodarze, którzy byli minimalnie z przodu, mieli swoje sytuacje, ale w najważniejszych momentach zacinali się. Nie potrafili wykorzystać w końcówce faktu, że Gwardia miała dwie kary. Okres, gdy rywale grali w czwórkę, przegrali. Pojawiły się też błędy przy zmianie bramkarza, przez co padły proste bramki dla przyjezdnych. To się zemściło, bo Gwardia, niczym stary wyjadacz, po bramce Filipa Wrzesińskiego schodziła na przerwę z wynikiem 14:13.

Prawdziwe fajerwerki goście odpalili jednak dopiero w drugiej połowie. Swój koncert w bramce rozpoczął Dawid Balcerek, a dołączyli do niego również zawodnicy z pola, którzy byli bardzo skuteczni. W 33. minucie było już 16:13, trzy minuty później zrobiło się 20:15, a na kwadrans przed końcem 25:19. Nie było momentu w drugiej połowie, w którym Stal mogłaby pomyśleć, że jest w stanie wywalczyć jakieś punkty z Gwardią. Bartosz Jurecki mógł być bardzo dumny ze swojej drużyny, bo to była zdecydowanie najlepsza połowa w wykonaniu klubu z Opola w tym sezonie.

Bez wątpienia kapitalną robotę robił na prawym rozegraniu Oliwier Kamiński, swoje dokładał Maciej Zarzycki, ale też wiele dobrego wynikało z gry skrzydeł, które były aktywne przy kontrach i szybkich atakach, których było co niemiara. Stal nie bardzo miała czym odpowiadać. W pewnym momencie zrobiło się naprawdę dobijanie bezradnego beniaminka, który dostał srogą nauczkę i przekonał się, że w Orlen Superlidze nie jest tak łatwo. Ostatecznie przegrał 25:31.

Ale prędzej czy później taki mecz musiał się przydarzyć Stali. To pierwszy mecz w Mielcu, który kończą bez punktów, ale sytuacja w tabeli i tak jest optymistyczna dla beniaminka. Za to Gwardia pokazała, że drzemie w niej naprawdę duży potencjał i jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie.

Orlen Superliga mężczyzn:
Handball Stal Mielec - Corotop Gwardia Opole 25:31 (13:14)

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści