"Reprezentanci Polski Arkadiusz Moryto i Szymon Sićko poinformowali natomiast o czasowym zawieszeniu występów w kadrze narodowej z uwagi na problemy zdrowotne" - można było przeczytać na oficjalnej stronie Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
W rozmowie z WP SportoweFakty zarówno prezes ZPRP Sławomir Szmal, jak i selekcjoner Jota Gonzalez podkreślili, że byli zaskoczeni taką decyzją. Gonzalez dodał jednak, iż przeprowadzi jeszcze z nimi rozmowy.
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
Teraz z kolei głos w tej sprawie zabrał Moryto. W wywiadzie dla TVP Sport podkreślił, że nie zamierza kończyć z grą w drużynie narodowej. - Będę mówił tylko za siebie: z mojej perspektywy to jedno wielkie nieporozumienie.
Otóż zawodnik Industrii Kielce zastanawiał się nad poświęceniem najbliższego zgrupowania na badania. W rozmowie z Gonzalezem zaznaczył, że jeśli wszystko będzie w porządku, to będzie dostępny na kolejne. Skąd więc informacja o tymczasowym zawieszeniu kariery?
- W rozmowach z trenerami mówiłem tylko o tej możliwości, jeśli badania wypadłyby źle. Później rozmawiałem jeszcze z dyrektorem ZPRP Marcinem Smolarczykiem, przekazałem mu to samo, co trenerom, ale on z kolei poprosił mnie o oficjalnego maila, żeby związek mógł to jakoś zakomunikować. I zważywszy, że uznałem, że to formalna wiadomość, to tam użyłem zwrotu o tymczasowym zawieszeniu... - przekazał Moryto.
Szczypiornista żałuje, że użył takiego, a nie innego zwrotu. Boli go też to, w jaki sposób ZPRP zakomunikowało jego decyzję. Zwłaszcza, iż wielokrotnie pojawiał się na zgrupowaniach kadry mimo urazów.
Moryto wyjaśnił też, że ewentualny zabieg niesie za sobą ryzyko nawet zakończenia kariery. Dodał również, iż nie jest skonfliktowany z Kamilem Syprzakiem, ale podczas mistrzostw poróżniło ich kilka kwestii i na ten moment nie zostało to wyjaśnione.