Wizyta w Zabrzu przy okazji meczu reprezentacji była idealnym pretekstem, by zajrzeć do Mangal Döner - lokalu firmowanego przez Lukas Podolski. Jak relacjonuje dziennikarz "Super Expressu", Przemysław Ofiara, na kebaba czekał niespełna minutę.
"Nie wierzyłem oczywiście, że to sam Poldi przygotuje mi posiłek, ale ciekawość zwyciężyła" - napisał w swojej relacji z wizyty.
ZOBACZ WIDEO: Dostał przelew od ministerstwa. Aż zadzwonił, czy to na pewno ta kwota
Za porcję mieszanego mięsa z podwójnym sosem, podaną na drewnianej tacy, zapłacił 29 zł. Cena nie odstrasza, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę nazwisko, które stoi za tym miejscem. "Delikatny minus za plastikowe sztućce, ale przy tej cenie nie ma co narzekać" - przyznaje. Najważniejsze jednak, co wylądowało na talerzu.
Mięso? Solidne. Kurczak - lekko ostrawy, dobrze przyprawiony. Drugi rodzaj - chłodniejszy, ale miękki i smakowicie przyrumieniony. "Mimo to było dobrze przypieczone, delikatne i dosłownie rozpływało się w ustach" - podkreśla Ofiara. Porcja mięsa również nie zawiodła - konkretna, jak na głodnego fana futbolu przystało.
Prawdziwe zaskoczenie czaiło się jednak pod mięsem. "Czułem się jak poszukiwacz skarbów, gdy w środku odkryłem... rzodkiewkę" - relacjonuje dziennikarz. Oprócz niej: cebula, chrupiąca sałata i inne świeże warzywa. To właśnie dodatek rzodkiewki uznał za coś nietypowego, co pozytywnie wyróżnia kebaba Podolskiego na tle konkurencji.
Bułka przypominała mu tę z Berlina - miękka, ale świeża i dobrze trzymająca zawartość. Do tego dwa sosy: ostry i łagodny, przypominający tzatziki. "Na początku wydawał się łagodny, ale pod koniec palił tak, że aż łzy leciały z oczu" - ostrzega. Mimo tego uznał, że "to prawdziwa bomba mięsno-warzywna" i wizyta w Mangal Döner była zdecydowanie trafioną decyzją.