Mam pomagać zdobywać bramki - rozmowa z Jakubem Płócienniczakiem, kołowym Nielby Wągrowiec

Pragnął być żołnierzem - został bankowcem. Zaczął uprawiać piłkę ręczną, nie sądząc, że będzie grał na takim poziomie. Ma 26 lat, przy wzroście 196 cm waży 106 kg. Uparty i ambitny. Mowa o Jakubie Płócienniczaku - piłkarzu ręcznym Nielby Wągrowiec.

Piotr Werda: Jak rozpoczęła się twoja kariera sportowa?

Jakub Płócienniczak: Pochodzę z Pabianic. Tam też rozpoczynałem swoje pierwsze kroki w piłce ręcznej. Trafiłem do tej właśnie dyscypliny sportu dzięki Bogumiłowi Malinowskiemu - trenerowi, który odwiedzał szkoły podstawowe i namawiał uczniów do rozpoczęcia treningów. Z powodu złamanej nogi nie mogłem "załapać się" na pierwszy nabór. Przez to, mój młodszy o rok brat, Dominik, wyprzedził mnie. Zaczął chodzić na zajęcia z naszymi kolegami kilka miesięcy wcześniej, niż ja. Gdy zdjęto mi gips, to po krótkim okresie rehabilitacji popędziłem jak szalony na pierwsze zajęcia. Dysponowałem dobrymi warunkami fizycznymi - byłem szczupły, ale wysoki. Zacząłem uprawiać z bratem szczypiorniaka późno, bo dopiero w szóstej klasie szkoły podstawowej. Jak się potem okazało nie było to przeszkodą w karierze zawodniczej. Dominik jest czołowym rozgrywającym Piotrkowianina, ja gram w Nielbie. Oboje więc w jakimś stopniu spełniliśmy się w tym, co robimy - gramy w ekstraklasie.

Na jakiej pozycji występowałeś na początku?

- Na początku szkoleniowcy upatrywali we mnie rozgrywającego. Wyraźnie nie czułem się najlepiej na tej pozycji. Zerwałem na rok z treningami. Na szczęście kolegom z drużyny udało się namówić mnie, abym spróbował raz jeszcze. I dałem się przekonać... Powróciłem do drużyny pabianickich juniorów już jako obrotowy. Wtedy zaczęła się poważniejsza piłka ręczna. Zacząłem dużo trenować w siłowni i przybierać na wadze. Bardzo odpowiadała mi nowa rola - kołowego.

W jakich klubach grałeś?

- W swoim mieście grałem do 21-tego roku życia. W tym czasie drużyna "Pabiks" Pabianice awansowała do I ligi. Wkrótce "zahaczyłem" o najwyższą klasę rozgrywek. Byłem na testach w ekstraklasowej Miedzi Legnica. Zrobiłem chyba dobre wrażenie, jednak postanowiłem wrócić w swoje rodzinne strony - chciałem skończyć studia, które tam rozpocząłem. Potem trafiłem wraz z bratem do Piotrkowianina. W Piotrkowie Trybunalskim występowałem 3,5 roku. Parkiet dzieliłem wtedy z Bartoszem Świeradem oraz Łukaszem Białaszkiem. Od sezonu ligowego 2009/2010 cała nasza trójka broni barw żółto-czarnych.

Jakie zadanie ma do wypełnienia kołowy?

Moim głównym zadaniem w zespole Nielby jest postawienie dobrej zasłony. Dzięki swojej twardej postawie muszę przede wszystkim pomagać innym graczom zdobywać bramki - taka jest moja rola. W ostatnim jednak czasie coraz częściej trafiam. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, ale i zdziwiony! Nie mam jednak "parcia" na ilość rzuconych bramek. Myślę, że moja zwyżka formy bierze się stąd, że wkomponowałem się w zespół. Być może chłopaki mają większe zaufanie do mnie i podają mi piłkę.

Jaka atmosfera panuje w drużynie?

- Generalnie w drużynie panuje dobra atmosfera. Z graczami na mojej pozycji: Bartkiem Witkowskim oraz Maciejem Kasprzakiem mam dobre relacje. Nie ma między nami żadnych animozji - wspólnie się mobilizujemy. Świetnie współpracuje mi się z trenerami: Edwardem Kozińskim oraz Pawłem Galusem. Czasem trafiają się miedzy nami różnice zdań, jednakże są one konstruktywną, a nie destrukcyjną dyskusją.

Na jakim etapie zakończyłeś naukę szkolną?

- Na treningach, tak jak w szkole - byłem pilnym uczniem. Po skończeniu pabianickiego liceum postanowiłem kontynuować naukę na studiach magisterskich na Uniwersytecie Łódzkim. Studiowałem bankowość w systemie dziennym, więc musiałem dojeżdżać z Łodzi do Piotrkowa na treningi. Moja sytuacja była więc podobna do tej, jaką ma obecnie kolega na mojej pozycji, Bartek Witkowski. Gdy szedłem na studia wydawało mi się, że kierunek studiów jaki wybrałem będzie przyszłościowy. Nie sądziłem wtedy, że zacznę grać w piłkę na tak wysokim poziomie. Wiadomo, że nie ma możliwości połączenia pracy w banku, z występami w drużynie ekstraklasy. Mam jednak nadzieję, że uzyskany dyplom pomoże mi w otwarciu własnej firmy. Nie ważne jakie studia się kończy. Z chwilą jak idzie się do pracy, to i tak trzeba uczyć się wszystkiego praktycznie od początku.

Jak ci się "żyje" w Wągrowcu?

- W Wągrowcu dzielę swoje 3-pokojowe mieszkanie z Bartoszem Świeradem. W bloku obok mieszka natomiast kolejny kolega z drużyny - Dawid Przysiek. Każdy nasz dzień jest bardzo podobny do siebie. Po śniadaniu jedziemy na trening. Potem zabieg w odnowie biologicznej i już mamy porę obiadową. Następnie, jak to się mówi "wyskoczymy do miasta". Wracamy pod wieczór na kolejne zajęcia sportowe. Po kolacji oglądamy z Bartkiem telewizję lub spotykamy się z kolegami z drużyny.

Odwiedzasz rodzinne strony?

- Zawsze wielkim wydarzeniem jest powrót w rodzinne strony. Jak mam wolny weekend to bardzo chętnie jadę do Pabianic - do rodziców i dziewczyny. Ania studiuje zaocznie na drugim roku stosunki międzynarodowe w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi. Szuka również pracy, ale wiadomo, że dziś z jej znalezieniem jest niezwykle ciężko. Jest moim przeciwieństwem. Ja jestem impulsywny - ona spokojna i opanowana. Stara się mnie zawsze uspokajać. Najważniejsze jest to, że świetnie się dogadujemy. Mam nadzieję, że od przyszłego sezonu ligowego zamieszka ze mną w Wągrowcu.

Jakie masz zainteresowania?

- Oprócz zainteresowań czysto sportowych lubię oglądać filmy wojenne. Kilka(naście) razy widziałem już "Helikopter w ogniu", czy też "Full Metal Jacket". Zawsze marzyłem też o tym, aby iść do wojska. Nie było mi jednak dane spróbować koszarowego życia. Lubię zajrzeć do książki. Czytam wyłącznie kryminały i thrillery. Fascynują mnie lektury o agentach. Nie mówię tu jednak o "bajkach" z serii "James Bond", ale o bardziej prawdopodobnych akcjach tajnych służbach. Szukam również w gazetach artykułów związanych z moimi studiami. Nie chcę całkowicie "wypaść z rytmu".

Gdzie najbardziej lubisz wypoczywać?

- Najbardziej lubię jeździć nad polskie morze. Jednak w zeszłym roku byłem wraz z Bartkiem Świeradem oraz jednym z kolegów z byłego zespołu na wycieczce zagranicznej. Polecieliśmy samolotem do Bodrum - miejscowości wypoczynkowej w Turcji słynącej z nocnych klubów, sportów wodnych oraz zabytków. Codziennie kąpaliśmy się w Morzu Egejskim, pływaliśmy kajakami, zwiedzaliśmy. Turczynki mają bardzo ciemną karnację. Zauważyłem też, że są o wiele mnie otwarte, niż reszta kobiet w Europie. Jeśli zaś chodzi o tureckich mężczyzn, to sądzę, że cechuje ich duża pewność siebie i otwartość na innych. Minęły już czasy, kiedy Polacy jeździli do Turcji głównie po wyroby ze skór. Jednak i dzisiaj, po sezonowym szczycie - w październiku można tanio kupić atrakcyjny kożuszek.

W sobotę w wągrowieckiej hali OSIR-u dojdzie do pojedynku ligowego Nielby z Piotrkowianinem - twoim byłym zespołem. Wraz z ekipą gości pojawi się twój brat - Dominik. Który z Płócienniczaków zatriumfuje tym razem?

- Grając w Piotrkowie, między mną, a nim nigdy nie było żadnej konkurencji. Po prostu każdy pełnił inne funkcje w zespole. Życzę mu jak najlepszego występu w Wągrowcu, jednakże bardzo chciałbym, żeby to Nielba wygrała.

Komentarze (0)