Krzysztof Lipka: Celowali we mnie

W 15. kolejce grupy B I ligi piłkarzy ręcznych Stal Mielec pokonała w niedzielę na własnym parkiecie Miedź Legnicę 37:30, stawiając długi krok w kierunku awansu do Ekstraklasy. Bohaterem spotkania został Krzysztof Lipka, który w swojej bramce tego wieczoru wyczyniał cuda.

Filip Gracek
Filip Gracek

Mecz na szczycie grupy B I ligi nie dostarczył zbyt wielu emocji. Stal Mielec pewnie pokonała Miedź Legnicę, choć gdyby nie świetna postawa Krzysztofa Lipki w bramce mielczan, kto wie czy wynik byłby ten sam. Z tytułem "bohater" nie zgadza się sam zainteresowany: - Oni celowali we mnie. Nie wiem dlaczego. W sobotę jadłem z nimi obiad, może dlatego (śmiech). Tak wyszło.

Przed tym meczem media mocno podgrzewały atmosferę. Pojedynek dwóch najlepszych zespołów grupy B miał zadecydować kto po jego zakończeniu będzie bliżej Ekstraklasy. W razie porażki Stali i tak niewiele by się zmieniło w górnej części tabeli. - Prawda jest taka, że ten mecz o niczym nie decydował. Nawet przy porażce wciąż mieliśmy trzy punkty przewagi nad Miedzią. Podeszliśmy do tego spotkania jak do każdego. Wszyscy chcieli wygrać po prostu dla siebie - powiedział Krzysztof Lipka.

Celem Stali tak czy inaczej było zwycięstwo. Zwłaszcza, że mecz odbył się przed własną publicznością. Agresywna obrona na samym początku sprawiła, że Miedź pierwszą bramkę zdobyła dopiero w dziesiątej minucie. - Graliśmy to, co było ustalone. Oglądaliśmy dokładnie mecze Miedzi. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Rywale nas niczym nie zaskoczyli. Zdarzyło się parę błędów. Ja też wpuściłem dwie takie bramki, których absolutnie nie powinienem - wyjaśnił bramkarz.

Piłkarze ręczni Stali Mielec są już o krok od ekstraklasy. Do rozegrania zostało zaledwie sześć kolejek, a ich przewaga jest raczej niezagrożona. Pojawiają się więc pytania, czy mielczanie poradzą sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej. - W drużynie jest wszystko poukładane. To co dalej się będzie działo to zależy od zarządu. My myślimy o następnym meczu. Nikt nie patrzy co dalej - uspokaja Lipka.

Po meczu tradycyjnie odbyła się konferencja prasowa. Na niej pojawił się mężczyzna w kefiji na głowie. Szybko okazało się, że trener Stali - Ryszard Skutnik - popisał się inwencją i niesamowitym poczuciem humoru i przebrał się za... szejka. - Mamy z nim dobry kontakt. Chyba to widać. Trener trochę się obawiał tego meczu. Doskonale spędza czas, potrafi też odpowiednio zareagować na różne sytuacje, również z humorem - kończy Lipka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×