Jacek Okpisz (trener SPR Chrobry Głogów): Chłopcy wyszli bardzo spięci. Wiedzieliśmy, że porażka z zespołem z Zabrza postawi nas w trudnej sytuacji. Po pierwszych nieudanych akcjach napięcie jeszcze narastało. Brakowało odważnego, który wziąłby ciężar gry na siebie. I pojawiło się za dużo błędów w obronie. We wcześniejszych pojedynkach Krzysiek Szczęsny grał dobrze od samego początku. Dzisiaj trochę czekaliśmy, który z bramkarzy załapie. Źle zaczęliśmy, stąd późniejsze problemy. A że Zabrze jest groźnym rywalem, wiedzieliśmy już przed meczem. Ten zespół nigdy nie odpuszcza. Z każdym walczy. To nie są przypadkowe wyniki, że przegrywa raptem jedną bramką w Kwidzynie, że wygrywa we Wrocławiu. Ci chłopcy potrafią grać. Do jutra cieszę się z wygranej, a od poniedziałku skupiamy się na Śląsku. Cały czas walczymy o utrzymanie. W piórka nie obrośliśmy. Walka o uniknięcie spadku będzie bardzo zacięta i niezwykle wyrównana.
Krzysztof Szczęsny (SPR Chrobry Głogów): Uważam, że tak jak my zagraliśmy w pierwszej połowie słabo w obronie, włącznie z bramką, dokładnie tak samo zagrało Zabrze w drugiej części. Mieliśmy problemy z rozpracowaniem niektórych niższych zawodników, którzy oddawali szybkie, niekonwencjonalne rzuty. O naszej wygranej zdecydowała determinacja i skuteczność w drugiej odsłonie, za którą chłopakom należą się wielkie oklaski. Obawialiśmy się przede wszystkim Szolca oraz Migały i ich rzutów z drugiej linii. Spodziewaliśmy się, że zagrożenie ze skrzydeł będzie mniejsze.
Maciej Ścigaj (SPR Chrobry Głogów): Jestem bardzo zadowolony z faktu, że dwa punkty pozostały w Głogowie. Pierwsze 30 minut było w naszym wykonaniu tragiczne. Wszystkie elementy zawodziły, czy to obrona, czy atak. Za wcześnie podejmowaliśmy decyzje rzutowe. Mozolnie odrabialiśmy straty i w końcu wyszliśmy na prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca. Mecz kosztował nas sporo zdrowia. Widowisko było bardzo ładne. Kibicom mogło się podobać. Dużo emocji, zmian prowadzenia. Sędziwie ani nie przeszkadzali, ani nie pomagali, czyli wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Widać, że w tym momencie każda drużyna daje z siebie wszystko. Gdyby puścić płytę z wcześniejszych pojedynków, to różnica w zaangażowaniu jest ogromna.
Robert Nowakowski (trener POWEN-u Zabrze): Popełniliśmy za dużo błędów w końcówce pierwszej połowy, szczególnie w obronie. Poza tym szwankowała skuteczność w ataku i dlatego pierwsza odsłona skończyła się remisem. W drugiej połowie była podobna sytuacja. Graliśmy bramka za bramkę i w pewnym momencie zaczęliśmy popełniać błędy w obronie, zwłaszcza na skrzydłach. Ustaliliśmy sobie pewne zasady zachowania w obronie i niestety dzisiaj nie zawsze się do nich stosowaliśmy. Wiedzieliśmy jak gra przeciwnik, niestety mimo tego gubił naszych skrzydłowych w ataku pozycyjnym. Jak się walczy przez cały mecz praktycznie bramka za bramkę, po czym traci się trzy bramki z rzędu, to na pewno pojawia się jakieś załamanie. Stąd też dużo słabsza końcówka. To jeszcze nie wszystko, jeszcze nie koniec ligi. Cały czas walczymy. Śląskie ekipy zawsze grają do końca.
Łukasz Szlinger (NMC POWEN Zabrze): Widać było, że do dzisiejszego spotkania obie drużyny przyłożyły się na 100 procent. Każda ekipa walczyła o cenne punkty. Przyjechaliśmy z nastawieniem, aby wygrać. Pod koniec spotkania Głogów pokazał lepszą grę. Byli chyba lepiej przygotowani fizycznie i dlatego zwyciężyli. Zabrakło nam skuteczności. Nie wykorzystaliśmy zbyt wielu sytuacji sam na sam, które mogłyby dużo zmienić.
Tomasz Rybarczyk (NMC POWEN Zabrze): Kolejny już mecz pokazuje, że nasza liga jest bardzo wyrównana. Wydaje mi się, że poziom całej ligi poszedł do góry. Pewnie jakiś wpływ na to mają sukcesy reprezentacji. Zabrakło nam konsekwentnej gry w końcówce spotkania. Niby mieliśmy rozpracowanego Chrobrego, ale jak się okazuje nie do końca i niestety nie udało się wygrać.