Lwy do spotkania przystąpiły w mocno rezerwowym składzie. Na ławce rezerwowych zasiedli m.in. Karol Bielecki, Olafur Stefansson czy Oliver Roggisch, natomiast Sławomir Szmal oraz Uwe Gensheimer oglądali poczynania swoich kolegów z trybun. Trener Ola Lindgren postawił chociażby na młodych skrzydłowych, którzy w tym sezonie nie mieli za wiele szans na zademonstrowanie swoich umiejętności: Thomasa Bruhna oraz Niklasa Rußa.
Od pierwszych minut na parkiecie pojawił się także Grzegorz Tkaczyk. Polski rozgrywający rozegrał dobre zawody, kilkakrotnie swoimi zagraniami otwierając drogę do bramki kolegom. Pod koniec pierwszej części gry zmienił go Nikola Manojlović. Były zawodnik Warszawianki i Magdeburga ponownie na parkiecie pojawił się w drugiej połowie, tym razem na pozycji lewego rozegrania. W całym spotkaniu Tkaczyk zdobył dwie bramki. Oprócz niego świeżo po kontuzji wystąpił także kołowy Bjarte Myrhol, który zaliczył sześć trafień. Dla gości osiem razy trafił Petar Kapisoda.
Sam mecz nie przyniósł wielkich emocji. Początkowo Bośnia zaskoczyła gospodarzy prowadząc w 5. minucie 3:1. Z biegiem czasu RNL powoli przejmowało kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, systematycznie powiększając przewagę i ostatecznie zwyciężając 30:24.
Rhein-Neckar Lowen w grupie B zajęło drugie miejsce. W 1/8 Ligi Mistrzów Lwy trafią na którąś z drużyn: Montpellier, Ciudad Real, Barcelona Borges/THW Kiel.