Od konfrontacji AZS-u Politechnika Radomska z Wisłą Sandomierz uzależniony był byt akademików w pierwszej lidze na przyszły sezon. Nic więc dziwnego, że przypominała ona istną wojnę nerwów. Obie ekipy nie grały może finezyjnego i przyjemnego dla oka handballu, ale kibicom zrewanżowali się mnóstwem emocji.
Co ciekawe, niemal przez całe spotkanie prowadzili gospodarze. Sęk w tym, że ciężko wypracowaną przewagę, zwłaszcza przez Pawła Przykutę, radomianie szybko roztrwaniali po prostych błędach. - Rywale nie złamali nas jednak, za co należą się wielkie słowa uznania dla chłopaków - podkreślił trener AZS-u, Karol Drabik. Szkoleniowiec doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby ze swoich zadań specjalnych nie wywiązali się Łukasz Kowalski, Przemysław Misiewicz, Łukasz Guzik oraz powracający na ligowe parkiety Artur Gryla, to o utrzymanie radomianie mogliby drżeć do ostatniej kolejki.
Tymczasem w końcowych fragmentach sobotniego meczu kontrolowali przebieg rywalizacji i Wisła nie zdołała już odebrać rywalowi zwycięstwa.
AZS Politechnika Radomska - Wisła Sandomierz 33:31 (15:13)
AZS Politechnika: Kowalski, Kuczyński - Świeca 6, Przykuta 6, Kalita 5, Gryla 4, Mroczek 3, Kulik 2, P.Misiewicz 2, Rurarz 2, Dąbrowski 1, Cupryś, Guzik.
Wisła: Skowron, Polit - Karbownik 11, Ogrodnik 7, Cupisz 7, Kwiatkowski 3, Gach 2, Dusak 1, M.Kubisztal, Kuroś, Trojanowski, Guz, Szklarski.