Po ostatnim wysokim zwycięstwie nad zespołem z Puław wydawało się, że mecz z Zabrzem powinien jeszcze bardziej zbliżyć AZS AWFiS Gdańsk do utrzymania. Stało się jednak odwrotnie. - Może ten ostatni mecz nam tak bardzo zaszkodził? W pewnych sytuacjach, szczególnie rzutowych, w sytuacjach wyboru rzutu zabrakło nam koncentracji i graliśmy bardzo źle i remis jest w sumie szczęśliwy dla nas. Z przebiegu meczu mogliśmy to spotkanie nawet wygrać, ale ten niedzielny, świąteczny rzut wpadł niestety do bramki - ocenił spotkanie z NMC Powen Zabrze trener AZS AWFiS Gdańsk, Daniel Waszkiewicz.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w barwach Akademików był zdobywający zazwyczaj mniej bramek Piotr Olęcki. - Przeciwnik tak bronił, że skupił się na naszych połówkach. Piotrek miał dzięki temu więcej miejsca, ale rzeczywiście jest bardzo skuteczny - pochwalił go Waszkiewicz.
Aktualny szkoleniowiec gdańskiej drużyny jest od lat kojarzony z Gdańskiem. W latach 1979-1987 był zawodnikiem Wybrzeża, do którego wrócił na ławkę trenera w latach 1996-2003. Od 2007 roku prowadzi natomiast AZS AWFiS Gdańsk. Waszkiewicz jest jednak wychowankiem Miedzi Legnica, a w latach 1976-1979 grał w Śląsku Wrocław, z którym gdańszczanom przyjdzie grać w następnej kolejce ligowej. Czy to będzie ważne pod względem osobistym spotkanie dla Daniela Waszkiewicza? - Śląsk to bardzo dawne dzieje. Będzie to osobisty mecz dla naszych zawodników, bo bardzo ważne jest to, aby ten mecz wygrać. My niestety nie lubimy sobie sami ułatwiać życia i chyba wyjdzie na to, że ostatni mecz zadecyduje o wszystkim - martwi się trener.
Drużyna z Zabrza poprzez konsekwentną grę w obronie zatrzymała Akademików i nie dała im wykorzystać największych atutów gdańskiej drużyny. - Zabrze zawsze gra wolną, dokładną, ale bardzo konsekwentną piłkę - pochwalił swoich sobotnich rywali trener który nie boi się, że NMC Powen odpuści kolejne spotkania, co pogorszy sytuację Akademików. - Na pewno będą tak grali. W tej chwili już spadli, grają spokojną, wyzwoloną piłkę. Widać, że zaczęli walczyć i nie dadzą się sprzedać. Nie mają nic do stracenia - ocenił szkoleniowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.