Osłabione Szczypiorno nie dało rady rezerwom Wisły Płock

Kolejny sparing za zespołami z Kalisza i Płocka. Ekipie z najstarszego miasta w Polsce nie udało się zrewanżować za porażkę poniesioną na Mazowszu. Tym razem płocczanie zdobyli cztery bramki więcej niż kaliscy rywale.

Do Kalisza na kolejne sparingowe potyczki zawitały rezerwy trzeciej drużyny poprzedniego sezonu w ekstraklasie mężczyzn. Pierwszoligowe rezerwy Wisły Płock miały już okazję rywalizować z kaliskim Szczypiornem w miniony piątek. Na Mazowszu lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali dość łatwo.

Osłabione brakiem swojego lidera Łukasza Kobusińskiego, chorego na zapalenie oskrzeli, Szczypiorno nie przestraszyło się wyżej notowanego rywala i toczyło wyrównany bój. Pierwsze akcje były toczone w bardzo szybkim tempie, a niemal każdy rzut kończył się bramką jednej bądź drugiej drużyny. Lekką przewagę jako pierwsi uzyskali przyjezdni, którzy znaleźli patent na bramkarza gospodarzy Grzegorza Cieślaka.

Słabiej szło im pokonywanie Mateusza Oklejaka, który swoim występem udowodnił przydatność do zespołu. Niestety udany występ zaowocował również kontuzją. Jeszcze w pierwszej połowie można było zobaczyć grymasy na jego twarzy, ale tą część gry zdołał jeszcze dograć. Po jednej z akcji w drugiej odsłonie położył się na parkiecie i mógł z niego zejść tylko z pomocą kolegów z drużyny. - Wcześniej miał uszkodzoną łąkotkę i prawdopodobnie ponownie weszła tam, gdzie nie powinna i naciągnęła staw kolanowy. Szkoda, bo prezentował dzisiaj przyzwoity poziom. Takie jest życie. Oby to nie była poważniejsza historia - wyjaśnił po spotkaniu szkoleniowiec kaliszan, Zenon Łakomy.

Na parkiecie obraz gry nie ulegał wielkiej zmianie. Ekipa z Płocka dość skutecznie broniła swojego prowadzenia. To wymknęło się jej na moment na czternaście minut przed zakończeniem spotkania, kiedy rzut Tomasza Klary znalazł drogę do siatki Wisły. Zryw gospodarzy nie trwał zbyt długo. W końcówce górą okazali się bardziej doświadczeni płocczanie, którzy w niemal takim samym ustawieniu występują od roku. Kiedy w 60. minucie zabrzmiała końcowa syrena, na tablicy świetlnej widniał wynik 31:35.

- Generalnie sparing oceniam pozytywnie. Wynik mógł wyglądać nieco lepiej. Niepotrzebnie straciliśmy dwie bramki w końcówce spotkania. Szczypiorno wytrzymało długo z dobrą drużyną. Pierwsza połowa niemal na remis, a przecież Wisła gra wyżej od nas. Tam zawodnicy trenują z pierwszą drużyną, jak na przykład Kamil Mokrzki, który pokazał klasę. Widać, że drużyna robi postępy i warto dalej ciężko pracować - ocenił trener Łakomy, który ze spokojem podchodzi do wyników osiąganych przez swój zespół. W końcu jego ekipa gra praktycznie tylko z pierwszoligowcami.

- W Kaliszu jest bardzo dobry zespół, a dla nas bardzo dobry sparingpartner - ocenił krótko szkoleniowiec Wisły Michał Skórski. Kaliszan czeka teraz obsadzony pierwszoligowcami turniej w Zawadzkim. Z kolei zespół z Mazowsza jeszcze we wtorek rozegrał kolejny sparing, tym razem z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, o którym również można przeczytać na naszych łamach.

PWSZ Szczypiorno Kalisz - Orlen Wisła II Płock 31:35 (17:18)

Szczypiorno: Cieślak, Oklejak - Klara 7, Bielec 5, Kaczmarek 4, Nowicki 4, Stefański 4, Szefner 2 - Stachowiak 3, Tomczak 2, Adamczyk, Chrzanowski, Galewski, Hoffmann, Sawicki.

Wisła II: Dudek, Witkowski - Klinger 11, Mokrzki 9, Rakowski 5, Bożek 4, Piórkowski 3, Adamski 1, Sarwacki 1, Wojkowski 1, Szczutowski, Rupp, Jankowski, Płoński, Domański.

Źródło artykułu: