Paweł Galus: Zabrakło zimnej krwi

Nie udał się piłkarzom ręcznym Nielby wyjazd do Kwidzyna. Nielbiści ulegli miejscowemu MMTS-owi 25:27. Drużyna kierowana obecnie przez Pawła Galusa - II szkoleniowca zanotowała w trzeciej kolejce PGNiG Superligi kolejną porażkę. Żółto-czarni zajmują od początku rozgrywek ligowych doły tabeli. Tak złej passy wągrowieccy szczypiorniści nie mieli już dawno.

W starciu MKS-u z MMTS-em, podobnie jak w poprzednim spotkaniu z Miedzią Legnica, zabrakło chorego I trenera Nielby, Edwarda Kozińskiego. Bez szans był również występ kontuzjowanych rozgrywających: Łukasza Gieraka oraz Michała Tórza. Ponadto, drugie już spotkanie pauzował za faul w Mielcu Alosza Szyczkow. Prawoskrzydłowego MKS-u nie zobaczymy jeszcze w dwóch kolejnych spotkaniach.

„Mózg” wągrowieckiej ofensywy - Dawid Przysiek w pierwszej połowie starcia z ekipą z Kwidzyna skręcił kostkę i musiał opuścić plac gry. Środki przeciwbólowe, które mu podano oraz adrenalina spowodowały, że pomimo kontuzji szybko powrócił na plac gry. Nie jest to prawdopodobnie jakiś poważniejszy uraz. Wągrowiecki rozgrywający twierdzi, że na kolejne spotkanie z Azotami będzie zdolny do gry.

Kontuzjowanego Przysieka w pierwszej połowie dobrze zastąpił na środku rozegrania Bartosz Świerad. To właśnie jego trafienie oraz udana akcja Przemysława Krajewskiego dały nielbistom 2-bramkowe prowadzenie (11:13). Jednak czterobramkowa seria pozwoliła ekipie z Kwidzyna zejść na przerwę z przewagą dwóch trafień (15:13).

- Do pierwszego zwycięstwa zabrakło nam dosłownie milimetra! Toczyliśmy na ciężkim terenie, jakim jest niewątpliwie Kwidzyn, bardzo wyrównaną walkę. Niestety w ostatnich fragmentach nasza gra przestała się układać. Szkoda, bo mecz był absolutnie do wygrania - komentował spotkanie Świerad.

Gorycz porażki po raz trzeci musiał przełknąć Paweł Galus, szkoleniowiec Nielby. - Trzeba się cieszyć, że nasza postawa w Kwidzynie była lepsza, niż w dwóch poprzednich spotkaniach. Niestety, jest to marna pociecha w obliczu kolejnej porażki. Wolę grać „brzydką” piłkę i wygrywać, niż pokazywać piękne akcje i notować porażki. Podjęliśmy jednak walkę z silnym przeciwnikiem. Przez całe spotkanie mieliśmy rywala w zasięgu. Zabrakło nam bardzo, bardzo niewiele. O naszej przegranej zadecydowała sama końcówka, w której nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Zabrakło nam po prostu zimnej krwi - twierdzi Galus.

Kolejne spotkanie nielbiści rozegrają na własnym terenie. W sobotę, 25 września o godzinie 18:00 wągrowiecka hala OSIR-u gościć będzie drużynę Azotów Puławy. W poprzednim sezonie Nielba dwukrotnie musiała uznać wyższość ekipy znad Wisły. Żółto-czarni przegrali wtedy minimalnie: 30:31 oraz 25:26. Być może atut własnego boiska pomogą zdobyć wągrowczanom pierwsze punkty. Nielba potrzebuje ich, jak ryba wody.

Komentarze (0)