Mateusz Szmulik: Zaczyna być o nas głośno

Cztery mecze, cztery zwycięstwa - to bilans AZS PW tej jesieni. Podopieczni Mirosława Robaka powoli wyrastają na czarnego konia pierwszoligowych rozgrywek.

- Faktycznie, zaczęło się o nas robić troszeczkę głośniej - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy Inżynierów, Mateusz Szmulik. - Bardzo się z tego cieszymy i zamierzamy dążyć do zwycięstwa w każdym kolejnym meczu - deklaruje. Politechnika ma już na swoim rozkładzie Grunwald Poznań, Wójcika Elbląg, Vetrex Kościerzynę i stołeczny AWF. Rywali zza miedzy pokonali w sobotę przy Marymonckiej 37:29.

- Mecze z AWF-em są zawsze bardzo ciężkie, to w końcu derby stolicy - tłumaczy Szmulik. - W grę wchodzi sentyment, z wieloma zawodnikami znamy się osobiście, w przeszłości występowaliśmy razem. To zawsze jest duże widowisko, towarzyszą mu specyficzne emocje. Takie mecze są fajne, i dla nas, i dla kibiców - dorzuca. Z trybun spotkanie obserwowało 230 widzów. Pojawili się nawet szalikowcy, doping z obu stron był niezwykle kulturalny.

W pierwszej połowie AWF zaskoczył rywali, prowadził nawet w pewnym momencie różnicą trzech bramek. - Nasza druga linia troszeczkę zawiodła, obudziła się dopiero po przerwie. W drugiej połowie z sił opadł też bramkarz AWF-u, który był najmocniejszym ogniwem zespołu - nie kryje skrzydłowy Inżynierów. Marek Nowosielski był faktycznie jednym z bohaterów spotkanie i gdyby nie jego brawurowe interwencje, goście już w pierwszej połowie rozstrzygnęliby losy meczu.

- Byliśmy lepiej przygotowani fizycznie i to zaważyło na tym, że po przerwie odskoczyliśmy - tłumaczy Szmulik. - Lepiej też graliśmy w kontrach, sporo bramek rzuciliśmy z szybkiego ataku. To był klucz do dobrego wyniku - dodaje. Inżynierowie wygrali zasłużenie, a sam Szmulik rzucił sześć bramek. - Za tydzień mamy Zieloną Górę i na tym się teraz skupiamy. Myślami jesteśmy przy najbliższym treningu, dalej w przyszłość nie wybiegamy - kończy.

Komentarze (0)