Jakub Płócienniczak: W Gorzowie panuje specyficzny klimat

Po zaleczonej kontuzji kolana u Jakuba Płócienniczaka, zawodnika Nielby Wągrowiec niestety pojawiły się problemy z łydką prawej nogi. Pomimo urazu kołowy MKS-u wszedł na kilka minut podczas ostatniego spotkania ligowego z Piotrkowianinem. Wytrzymał do końca. Jak sam twierdzi: - W wyniku adrenaliny wydzielanej podczas meczu nie czuje się po prostu bólu.

Po zaleczonej kontuzji kolana pojawiły się u kołowego Nielby problemy z łydką prawej nogi. Jakubowi Płócienniczakowi uszkodził się w tym miejscu jakiś mięsień. Cały czas ma ostrzykiwaną łydkę środkami przeciwzapalnymi. Podczas konsultacji lekarz stwierdził, że dobrze by było, gdyby w związku z urazem miał cały tydzień wolnego - łącznie z niedzielnym spotkaniem z Piotrkowianinem. - W dniu meczu wpisany zostałem do protokołu w razie, gdyby była taka potrzeba. Po kilku minutach spotkania troszkę się przestraszyłem, że będę musiał wejść z kontuzjowaną nogą już w I połowie. Kolega z mojej pozycji, Bartosz Witkowski dostał bowiem już na początku spotkania dwie kary 2-minutowe - wspomina wągrowiecki kołowy.

Ostatecznie Jakub Płócienniczak zagrał przez ostatnie osiem minut, ponieważ Bartosz Witkowski złapał w tym czasie trzecią karę 2 -minutową. - Całe szczęście jakoś wytrzymałem. Udało mi się też zdobyć jedną bramkę. Wiadomo, że podczas meczu ma się więcej adrenaliny. Nie czuje się bólu. Tak było i w moim przypadku. Nie myślałem wtedy o tej nodze - przyznaje.

Według kołowego Nielby, z korzyścią dla wągrowczan, Piotrkowianin przyjechał w okrojonym składzie. - Zabrakło Pawła Laskowskiego. Z kolei Piotr Masłowski miał zagrać tylko w ostateczności. Ma jakieś problemy zdrowotne. Trener chyba nie chciał go przesilać i ostatecznie nie wpuścił go na parkiet. Musieliśmy wykorzystać nieobecność tych zawodników. Po meczu jak zwykle rozmawiałem z moim bratem, Dominikiem. Był wyraźnie zdenerwowany. Całej drużynie Piotrkowianina, jak również i jemu nie szło za dobrze - informuje Płócienniczak.

Z kolei w ekipie żółto-czarnych po meczu z Piotrkowianinem zapanowała wielka radość. We wtorek gdy opadły emocje Jakub Płócienniczak ponownie był u lekarza na konsultacji. - Podczas badania stwierdził on, że mogę rozpocząć pełne treningi od najbliższego piątku. Mam nadzieję, że wytrzymam do tego czasu, ponieważ bardzo mocno mnie "nosi" żeby trenować już na maksimum - wyjawia nielbista.

W kolejnym spotkaniu Nielba Wągrowiec zmierzy się z AZS AWF Gorzowem Wlkp. - Według mnie w tamtejszej hali gra się trudno. Rozmawiałem z kolegami, z innych drużyn, którzy tak jak ja twierdzą, że panuje tam specyficzny klimat. Pamiętam, że będąc swego czasu zawodnikiem Piotrkowa Trybunalskiego przegraliśmy w ekstraklasie jedną bramką z ekipą, z Gorzowa na ich własnym terenie. Nie możemy jednak się tym wszystkim przejmować, tylko robić swoje - przyznaje wągrowiecki gracz.

Źródło artykułu: