Krzysztof Podliński: Mecz z Jurandem upłynął pod znakiem waszej dominacja. Praktycznie przez 60 minut kontrolowaliście wydarzenia na parkiecie...
Kamil Mokrzki: Byłem bardzo zdziwiony, że ten mecz tak się dla nas ułożył. Od samego początku zdobyliśmy przewagę i przez cały mecz ją utrzymywaliśmy. Dużo też zawdzięczamy bramkarzom, którzy obronili bardzo dużo piłek w ważnych momentach. Dzięki temu udało nam się wygrać ten mecz stosunkowo łatwo.
To Jurand zagrał słabo, czy Wisła pokazała, że aktualnie jest najsilniejszą drużyną w lidze?
- Wydaje mi się, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Ciechanowa, ale absolutnie nie uważam, że jesteśmy najsilniejszą drużyną w lidze. Gramy z meczu na mecz, każdy z nas wkłada w każdy mecz dużo zdrowia. Tym bardziej, że jesteśmy najmłodszą drużyną w lidze. Przed nami jeszcze dużo ciężkich meczów, więc zobaczymy jak nasza sytuacja będzie wyglądać na koniec sezonu.
Trenerzy Jensen i Sivertsson widzieli dla Ciebie miejsce w kadrze pierwszego zespołu Wisły. Zupełnie inaczej jest w przypadku trenera Walthera...
- Teraz jest zupełnie inna sytuacja. Wcześniej borykaliśmy się z kontuzjami i chorobami. Teraz jest 20 osób na treningu, więc nie mogę mieć pretensji do trenera. Wiem, że jeszcze dużo mi brakuje do takich zawodników jak Vegard czy Luka, a poza tym w tamtym sezonie często było tak, że jeździłem na mecze, a nie grałem. Dlatego myślę, że nowy trener dobrze zrobił podejmując decyzję, abym grał w drugim zespole.
Według Ciebie, czy jesteś już zawodnikiem na poziomie Superligi?
- Ciężko powiedzieć. Trochę grałem w tamtym sezonie, ale myślę, że na dzień dzisiejszy nie jestem gotowy by grać całe mecze. Brakuje mi jeszcze bardzo dużo doświadczenia i odstaje pod względem fizycznym od zawodników z Superligi. W Superlidze gra się zupełnie inaczej niż w I lidzie. Te dwie ligi różnią się diametralnie. Mam przykład po sobie i wiem jak ciężko gra się w Superlidze. Trzeba się dobrze napracować, żeby zdobyć bramkę albo kogoś powstrzymać w obronie. Na pewno dużo łatwiej to zrobić w I lidze.
Myślałeś żeby opuścić Wisłę i spróbować swoich sił w innym klubie?
- Myślałem nad tym dosyć długo, ale stwierdziłem, że ten rok jeszcze zostanę w Płocku. Wychowałem się tutaj, mój tata tu grał i ja też chciałbym kontynuować swoją karierę w tym klubie. Jeśli nie będzie tu dla mnie miejsca, będę musiał czegoś poszukać, ale na razie o tym nie myślę.
Która z formacji Twoim zdaniem stanowi o sile Wisły II?
- Myślę, że na pewno naszą siłę jest zespół. Większość z nas gra ze sobą od dziecka. Wiadomo, bywają też trudno chwile, ale razem potrafimy się zmobilizować i wygrywać mecze.
Teraz przed wami mecz z Politechniką Warszawa. Rywal silny, poukładany, stabilny kadrowo. Ciężko wskazać faworyta tego pojedynku…
- Jest to silny zespół i na pewno czeka nas bardzo ciężki mecz, ale myślę, że jeśli podejdziemy do tego spotkania ambitnie to jesteśmy w stanie z nimi powalczyć i może uda nam się zdobyć chociaż jeden punkt.
Pojawił się pomysł, aby rezerwy Wisły w przypadku awansu do Superligi występowały pod innym szyldem (do PGNiG Superligi nie mogą awansować i uczestniczyć w barażach o udział w niej zespoły klubów posiadających zespoły w tej klasie rozgrywkowej - dop. red.). Co Ty o tym sądzisz?
- Pierwszy raz o tym słyszę, ale fajnie by było gdyby dwie drużyny z Płocka grały w Superlidze. Młodzi zawodnicy mogliby się ogrywać z najlepszymi, ale wiem, że będzie to ciężkie do zrealizowania. Poza tym najpierw byśmy musieli awansować i wymagałoby to większych nakładów finansowych, a przede wszystkim kogoś kto by się tego podjął, więc są małe szanse, że do tego dojdzie.