Łukasz Luciński: Co było receptą na pokonanie Stali?
Łukasz Gierak: - Myślę, że ogromna wola walki pozwoliła nam wygrać ten mecz. W znacznym stopniu na pozytywny wynik miała także wpływ dobra gra w obronie oraz skuteczne przerywanie kontr przeciwników.
Jak oceniłbyś swoją postawę w tym spotkaniu?
- Niezbyt lubię oceniać sam siebie, gdyż leży to w kompetencjach trenera. Po tym spotkaniu jestem jednak średnio zadowolony ze swojej gry.
A co sądzisz o grze rywali?
- Nie można im odmówić braku zaangażowania, gdyż cały czas walczyli i dużo biegali. Na szczęście to my zachowaliśmy więcej zimnej krwi w końcowych minutach tego pojedynku i z czystym sumieniem możemy dopisać sobie 2 punkty za zwycięstwo.
Czy kibice pomogli wam w odniesieniu tego zwycięstwa?
- Oczywistym jest, że przy dobrym dopingu lepiej się gra. Mamy naprawdę fajnych kibiców, którzy mocno nas wspierają i swoim głośnym dopingiem pomagają w odniesieniu zwycięstwa.
Najskuteczniejszym zawodnikiem meczu był Dawid Przysiek, który jeszcze nie tak dawno leczył kontuzję. Czy uważasz go za lidera zespołu?
- W naszym zespole nie ma lidera, który ciągnąłby cały czas ten nasz wózek. Łatwo można zauważyć, że w każdym meczu wyróżnia się kto inny, wszystko zależy od dyspozycji dnia. Jesteśmy młodą, ambitną drużyną, do której każdy z zawodników stara się wnieść jak najwięcej.
Do niedawna Ty również zmagałeś się z urazem...
- Tak, to prawda. Podczas treningu bardzo niefortunnie zderzyłem się z jednym z kolegów, w skutek czego kontuzji uległa trzecia kość śródręcza. Rehabilitacja była niezwykle monotonna i bolesna, lecz udało mi się dość szybko wrócić na parkiet co naprawdę cieszy! Odczuwam wprawdzie jeszcze braki fizyczne, lecz cały czas pracuje nad tym, by jak najszybciej je nadrobić i wrócić do optymalnej dyspozycji.
Jesteś jednym z najlepszych graczy Nielby. Czy myślisz o zmianie klubu?
- Na takie rozmyślania przyjdzie jeszcze czas. Obecnie jestem zawodnikiem Nielby Wągrowiec i skupiam się tylko na dobrej grze w tym zespole.
Rok temu byliście czarnym koniem rozgrywek, który napsuł sporo krwi hegemonom. Co takiego się stało, iż w chwili obecnej nie możecie się zbliżyć do wyników sprzed roku?
- Cóż, zawsze drugi sezon jest dla beniaminka znacznie trudniejszy od tego debiutanckiego. Nie ma już elementu zaskoczenia, gdyż wszyscy nas znają i wiedzą na co nas stać. Ostatnimi czasy sporo poprawiliśmy w naszej grze, gdyż obecnie gramy już znacznie mądrzej. Przed nami jeszcze sporo meczów w tym sezonie i wydaje mi się, że mamy sporą szanse na powtórzenie zeszłorocznego sukcesu.
Jak oceniasz pracę trenera Kamielina? Można go jakoś porównać z Edwardem Kozińskim?
- Gołym okiem widać, że zespół coraz lepiej rozumie i wykonuje taktyczne założenia naszego szkoleniowca. Współpraca układa się naprawdę dobrze, choć trenujemy ciężko, lecz nasza praca przynosi efekty, w postaci coraz lepszej gry. Obaj trenerzy są bardzo wymagający i duży nacisk kładą na obronę, choć ich wizje gry defensywnej oraz systemy w niej stosowane znacznie się różnią.
Jakie są wasze plany na najbliższe spotkania?
- Zanim nastąpi przerwa w rozgrywkach czekają nas jeszcze trzy mecze, które chcielibyśmy wygrać. Będziemy starać się grac jak najlepiej, lecz jakie będą efekty naszych starań to czas pokaże.
Pierwsza szansa na dwa punkty już w niedzielę w Legnicy…
- Tak, jedziemy do Legnicy, żeby walczyć o zwycięstwo. Miedź to bardzo wymagający przeciwnik, lecz są oni jak najbardziej w naszym zasięgu. Żeby wygrać będziemy musieli zagrać twardo, uważnie i konsekwentnie w obronie wyprowadzając jak największą liczbę kontr. Jeśli spełnimy te warunki powinno być dobrze…
Dużo mówi się o powrocie do kraju Artura Siódmiaka. Myślisz, że istnieje prawdopodobieństwo, że "Król Artur" ponownie zagra w koszulce klubu ze swojego rodzinnego miasta?
- Artur jest świetnym zawodnikiem i jednym z najlepszych defensorów świata. Jego transfer byłby hitem, bo taki zawodnik to skarb dla każdej drużyny. Sądzę, że moglibyśmy się od niego naprawdę wiele nauczyć, lecz nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy są szanse na jego powrót do Nielby. Na dzień dzisiejszy chyba tylko on zna odpowiedź na to pytanie.