Jakub Płócienniczak: Sądziliśmy, że nie obniżymy poziomu

Obrotowi Nielby Wągrowiec w zestawieniu z Markiem Boneczko, kołowym Reflex Miedzi Legnica, wypadli niekorzystnie jeśli chodzi o dorobek bramkowy z minionego spotkania ligowego. Bartosz Witkowski oraz Jakub Płócienniczak zakończyli spotkanie z zerowym kontem bramkowym. Boneczko zaliczyć aż siedem udanych rzutów, wybitnie przyczyniając się do niedzielnego zwycięstwa swego zespołu nad nielbistami.

- Faktem jest, że Marek Boneczko, kołowy Miedzi, zdobył aż siedem trafień. Rzucił on jednak dużo bramek z kontrataku. Natomiast Bartosz Witkowski oraz ja, dostaliśmy bardzo mało podań. Do mnie na koło poszła tylko jedna piłka. Z Bartkiem było podobnie. Mam nadzieję, że koledzy będą dogrywać do nas więcej piłek. Jesteśmy bowiem z ataku trochę wykluczeni. W zeszłym sezonie zdobywaliśmy w każdym spotkaniu po kilka bramek - sądzi Jakub Płócienniczak - kołowy wągrowieckiego MKS-u.

- W obronie nie było totalnej żenady z naszej strony. Popełniliśmy jednak w niej kilka ważnych błędów. Po wspólnym obejrzeniu na wideo całego niedzielnego spotkania widać, że największą naszą bolączką był powrót do obrony - twierdzi Płócienniczak. Zdaniem nielbisty, rywal z Legnicy zdobył zbyt wiele bramek z kontry. Wynikały one po prostu z niemocy Nielby w ataku. - Nie mogliśmy się przebić przez obronę Miedzi. Bramkarz przeciwnika oraz jego obrońcy po naszych nieudanych akcjach rzutowych lub stratach, bardzo szybko podawali piłkę do ataku - wyjaśnia nielbista.

Przed konfrontacją z drużyną z Legnicy, Nielba wygrała dwa poprzednie mecze z rzędu. Dlatego też każdy z wągrowieckich zawodników miał nadzieję na kolejne dwa punkty. -Sądziliśmy, że nie obniżymy poziomu. Na wyjazdach jednak idzie nam słabiej. Nie możemy pozwolić sobie na zwycięstwa tylko w Wągrowcu. Tym bardziej, że graliśmy właśnie z zespołem, który w tabeli zajmował miejsce obok nas. Był więc absolutnie w naszym zasięgu. Mam nadzieję, że nie zdołujemy się ostatnią porażką. Trzeba się zebrać w sobie i pokazać z jak najlepszej strony w dwóch ostatnich spotkaniach kończącego się roku - twierdzi Jakub Płócienniczak.

Komentarze (0)