Ciężka przeprawa Polaków na inaugurację mistrzostw

Polska reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach świata pokonała Słowację 35:33. Jednak wszyscy ci, którzy spodziewali się gładkiego zwycięstwa podopiecznych Bogdana Wenty, mogli przecierać oczy ze zdumienia.

W tym artykule dowiesz się o:

Od pierwszych minut trener Bogdan Wenta desygnował swoją "żelazną" siódemkę: w bramce pojawił się Sławomir Szmal, natomiast w polu mogliśmy oglądać Tomasza Tłuczyńskiego, Michała Jureckiego, Bartłomieja Jaszkę, Marcina Lijewskiego oraz Mariusza Jurasika.

Polscy szczypiorniści wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani. Widać było, że zależy im na jak najlepszej inauguracji turnieju. Wynik meczu już w pierwszej akcji otworzył Michał Jurecki. Dzięki kolejnym bramkom pozostałych polskich rozgrywających w 3. minucie spotkania na tablicy widniał rezultat 3:1 dla biało-czerwonych. W następnych akcjach Słowacy w zaimponowali grą blokiem, na który "nadziali" się kolejno Jaszka, Lijewski i Jurasik. Dzięki temu podopieczni Zoltana Heislera po dwóch kontratakach doprowadzili do stanu 4:4 w 8. minucie. Biało-czerwoni jednak ponownie szybko doszli do głosu zdobywając trzy gole z rzędu (7:4). Z biegiem czasu gra stawała się coraz bardziej wyrównana. O ile środek polskiej defensywy do tej chwili prezentował się solidnie, o tyle później było już coraz gorzej, a i w ataku w kilku przypadkach zespół Bogdana Wenty zbyt łatwo oddawał piłki rywalowi. W 19. minucie debiutant Mateusz Zaremba nieprzepisowo zatrzymywał atak Słowaków, za co otrzymał karę dwóch minut, a rzut karny na bramkę zamienił Martin Stranovsky (11:10). Chwilę później na parkiecie pojawili się Karol Bielecki oraz Tomasz Rosiński, jednak nie wpłynęło to znacząco na jakość gry reprezentacji Polski. Nasza defensywa popełniała raz za razem błędy, dzięki którym Daniel Valo w trudnej sytuacji doprowadził do wyrównania 12:12, a następnie w identycznych okolicznościach ten sam zawodnik trafił na 13:13. Do tego dobrą zmianę w bramce Słowacji dał Martin Pramuk, który wygrał kolejne dwa pojedynki w polskimi skrzydłowymi. Przez kilka kolejnych minut na parkiecie panował impas strzelecki, przerwany dopiero przez Bieleckiego w 26. minucie (15:13). Słowacy jednak nie odpuszczali i dzięki trafieniu Martina Stranovskiego ponownie odprowadzili do wyrównania. Ostanie półtorej minuty pierwszej części gry biało-czerwoni rozegrali fatalnie. Nasi szczypiorniści dwukrotnie zgubili piłkę, co z zimną krwią wykorzystali Słowacy. Wynik do przerwy - 17:15 dla podopiecznych Zoltana Heislera.

Warto dodać, że tego dnia nasi przeciwnicy to zupełnie inna drużyna niż kilka dni temu na turnieju w Gdyni. Słowacy grali dynamicznie, a sporo problemów naszej defensywie sprawiał grający na środku rozegrania Peter Kukucka.

Właśnie ten zawodnik wywalczył rzut karny na otwarcie drugiej części gry, a z siedmiu metrów nie pomylił się Stranovsky. W przerwie Mariusza Jurasika na prawym skrzydle zmienił Patryk Kuchczyński. Nasi szczypiorniści zdołali jednak zmusić przeciwnika do błędu i szybko doprowadzili do wyrównania 18:18. Niestety kolejny przestój w defensywie i udane interwencje Pramuka pozwoliły Słowakom ponownie odskoczyć na dwie bramki. Polacy długo musieli gonić wynik, a trener Bogdan Wenta próbował na różne sposoby poprawić słabo funkcjonującą polską defensywę. W 46. minucie dwie kolejne akcje przeprowadził duet Marcin Lijewski-Bartosz Jurecki, co zaowocowało długo wyczekiwanym prowadzeniem biało-czerwonych 25:23. To był kluczowy okres tego spotkania, w którym wreszcie można było obejrzeć współpracę naszych rozgrywających z kołowym oraz kontrataki. W bramce na wysokości zadania stanął Sławomir Szmal, co zdecydowanie dodało skrzydeł jego kolegom. Na dziesięć minut przed końcem spotkania, po przechwycie piłki, na 28:23 trafił Tomasz Tłuczyński, co zmusiło do poproszenia o czas trenera Heislera. Znakomity okres gry zanotował Karol Bielecki, który co chwila w swoim stylu bombardował bramkę strzeżoną przez Pramuka. Wydawało się, że wszystko jest już pod kontrolą naszych szczypiornistów. Słowacy jednak systematycznie zmniejszali straty, które na trzy minuty przed końcem wyniosły tylko dwa "oczka". Na nasze szczęście indywidualnymi akcjami popisali się Lijewski i Bielecki, co zapewniło Polakom pierwsze dwa punkty na turnieju.

Ostatecznie podopieczni Bogdana Wenty pokonali Słowację 35:33, jednak postawa naszych reprezentantów pozostawiła wiele do życzenia. Właściwie żadna formacja nie zagrała na swoim optymalnym poziomie. Szczególnie w pierwszej części gry brakowało gry z kołem i szybkich kontrataków. W końcówce na szczęście Polacy znaleźli rytm gry i dali pokaz swoich indywidualnych umiejętności (szczególnie Karol Bielecki i Marcin Lijewski), które zapewniły biało-czerwonym upragnione dwa punkty.

W sobotę nasi szczypiorniści o 20.15 zmierzą się z reprezentacją Argentyny.

Polska - Słowacja 35:33

Polska:

Szmal, Wyszomirski - B.Jurecki, Siódmiak, Bielecki, Jaszka, M.Jurecki, Jurkiewicz, M.Lijewski, Rosiński, Tkaczyk, Zaremba, Jurasik, Kuchczyński, Tłuczyński, Tomczak

Słowacja:

Stohl, Paul - Kukucka, Sulc, Tumidalsky, Nizan, Valo Kopco, Tarhai, Petro, Mazak, Urban,T. Stranovsky, Antl, M. Stranovsky, Pramuk

Rzuca Peter Kukucka, bronią Mariusz Jurkiewicz i Artur Siódmiak, fot. PAP

Źródło artykułu: