Mogensen jest drugą obok Michała Jureckiego gwiazdą światowego formatu, która z powodu kontuzji musi przedwcześnie opuścić szwedzki czempionat. Strata 27-letniego Duńczyka jest jednak nieporównywalna - w ciągu ostatnich dwóch lat Mogensen był podstawowym środkowym rozgrywającym reprezentacji Danii i odpowiadał za każdą akcję konstruowaną przez zespół. Ponadto selekcjoner Duńczyków Ulrik Wilbek korzystał z mierzącego 187 centymetrów zawodnika w obronie. Jurecki natomiast był ważnym ogniwem polskiej defensywy, ale w ataku był jedynie alternatywą dla Karola Bieleckiego.
Mogensen kontuzji doznał w trakcie niedzielnego spotkania grupowego przeciwko Rumunii (39:30 dla Danii). - W skrócie mogę powiedzieć, że Thomas doznał urazu więzadeł i niewykluczone, że doszło do zerwania więzadeł krzyżowych. Nie ma nic złamanego, ale mimo to nie może grać - powiedział lekarz duńskiej kadry Steen Bo Kalms.
Ze stratą zawodnika nie może pogodzić się trener drużyny narodowej Ulrik Wilbek. - To dla nas ogromna strata. Thomas był naszym podstawowym zawodnikiem, tak samo ważnym w obronie, jak i w ataku. Był w życiowej formie... - wyznał 52-letni szkoleniowiec.
W trakcie szwedzkiego turnieju Mogensen zdążył zdobyć dziewięć bramek - sześć przeciwko reprezentacji Australii i trzy w feralnym meczu z drużyną Rumunii.